1.
Mądre wino zachodu w przygodnej oberży,
gdzie czerwona winorośl za oknami dzwoni,
a drzewa w plon obfite najszkarłatniej i płoną.
I tak samo, jak wtedy, w szumie twoich wierszy,
widzę jasny nieboskłon, a w twej wąskiej dłoni
matowieją bezradnie żółte liście klonu.
Może cisza jest bliższa, bo słowa, jak liście
łagodny wiatr rozsypie po rozstajnych drogach,
gdzie u skraju wrzos blady liliowo rozkwita.
Kiedy w szklance twe wino płonie uroczyście,
w altanach, zanurzonych w purpurowych głogach,
zakwitają nieśmiało złote dźwięki gitar.
2.
Takim właśnie cię widzę, dziś, po latach wielu,
daleko poza nami mosty mgieł nad woda
i spokój, który zwolna w miękkość słów się wtopi".
Wiatr rozegnał obłoki, drogi przyjacielu,
a tej pięknej jesieni pod modrą pogodą
sypie ci się na włosy zmierzchu siwy popiół.
Nie mogę milczeć z tobą. Inne słysząc szumy,
płoną ręce z płomieni pod żaglami zdarzeń.
gdy mijam niespokojne lądy, które dzwonią.
A kiedy widzę zdała krainę zadumy,
kędy spokój jesienny spowił ciche twarze,
pozdrawiasz mnie z daleka twoją wąską dłonią.
Źródło: Sygnały, r. 1937, nr 30.