W setną rocznicę Trzeciego Maja

Nie rozpłakiwać nam się w jęk żałosny
I w beznadziejnym bolu nie giąć czoła,
Bo oto promień życiodajnej wiosny
Lśni się dokoła!
Bo oto śmierci zuchwała potęga,
Co do najskrytszych głębi wnętrza sięga
I niszczy bytu szlachetne zarody,
Złamana zgoła!
A nad jej grobem, cne zwiastując gody,
Różany świt majowy płomienieje, młody!

I pęka drzewo, które dotąd w zimy
Lodowych ramion spoczywało splocie;
Wonią tchną brzozy i dębów olbrzymy
W słonecznem złocie!
Najlichsza trawa z uśmiechem serdecznym
Wygłasza prawdę, że żywot jest wiecznym,
Chociaż swym formom posłanie rozściela
W ponurej grocie,
Z mgieł zbudowanej, bez tego wesela,
Co zdrojem jasnych blasków z górnych nieb wystrzela...

Nie rozpłakiwać nam się w jęk i duszy,
Ze świeżych liści, jak ów kwiat, odartéj,
Nie gubić w zmroku jesiennych katuszy!
Tak! choćby czarty,
Gońce przemocy i cnoty potwarce,
Piekielne swoje wyprawiały harce,
Zwąc to zasługą, co się zowie zbrodnią,
I nasz uparty
Grzbiet swego jarzma przygniatając kłodnią,
Rozpalmy się nadziei płomienną pochodnią!

Bo juści-ć w wiecznym grobie nie utonie
To, co, padając, wskazało przed światem,
Że szlachetności kryje posiew w łonie,
W boleść bogatem!
Że, stojąc w duchów zgrzytających tłumie,
Nowego życia melodye rozumie
I w takt jej serca nastraja narzędzie;
Że krwi szkarłatem
W podniosłych dążeń rozhukanem pędzie
Nie plami rąk swych, boże zwiastując orędzie...

Że na swych ustaw rozwianym sztandarze,
Wzniósłszy go w górę śród błękitów maja,
Podniosło wolność, co się w ślubnej parze
Z braterstwem spaja:
Dwa hasła czyste, dwie wielkie kolumny,
Na których szczęścia wzbija gmach się dumny!
Poręka ciszy, co szeptem miłości
Wrogi rozbraja
I dla zmęczonych trudem wieków kości
Przybytek wypoczynku stawia i radości...

Dzieci szermierzy, co legli w mogile,
Porosłej kwiatem dziękczynnej pamięci!
Niechaj nam w sercach wzrastającej sile
Czyn się ich święci!
Nie bądźmy nigdy, jako ci najemni,
Gnuśni heloci, niedolą nikczemni,
I nie pracujmy na wolności łanie,
Pełni niechęci,
Lecz zapatrzeni w jutrzejsze świtanie,
Zbratani, przyspieszajmy plonne żniwobranie!

Nie rozpłakiwać nam się w jęk żałosny
I w beznadziejnym bolu nie giąć czoła,
Bo oto promień życiodajnej wiosny
Lśni się dokoła;
Bo oto śmierci zuchwała potęga,
Co do najskrytszych głębi wnętrza sięga
I niszczy bytu szlachetne zarody,
Złamana zgoła!
A nad jej grobem, cne zwiastując gody,
Różany świt majowy promienieje młody!

Czytaj dalej: Przy wigilijnym stole - Jan Kasprowicz