Pamięci Szopena

Szu­mia­ły mu na­sze wierz­by
I na­sze to­po­le
I ten cięż­ki kłos psze­ni­cy,
Co ozła­ca rolę.

Szu­mia­ły mu ci­chą pie­śnią
Zie­lo­ne dą­bro­wy
I te trzci­ny nad je­zio­rem
I ten bór so­sno­wy.

A on cho­dził wśród tych szu­mów,
Za­słu­cha­ny w dale,
I w prze­stwo­rze bez­gra­nicz­nym
To­pił swo­je żale.

I w to­po­le się prze­mie­niał,
W kłos psze­ni­cy zło­ty,
A ła­na­mi szła pieśń ci­cha
Łka­ją­cej tę­sk­no­ty.

So­sno­we­go boru szep­ty
Pły­nę­ły mu z du­szy,
Ta­jem­ni­czych peł­ne zwie­rzeń
W przed­wie­czor­nej głu­szy.

Pa­ję­czy­ny wiot­kie przę­dze
Otu­la­ją rży­ska,
A w mo­cza­rach zmar­ła woda
Opa­la­mi bły­ska.

Smę­tek idzie po przy­dro­żach,
Li­ście z drze­wa strą­ca,
A źre­ni­cę mu wy­pa­la
Zo­rza ko­na­ją­ca.

A tam dzi­ki wiatr się zry­wa,
Z sto­dół zdzie­ra strze­chy —
Bo­leść tyl­ko i ża­ło­ba,
A ni­g­dzie po­cie­chy!

A tam po­żar wsz­czął się krwa­wy,
Łuną zla­ne nie­ba —
Hej! umrze­my z nę­dzy, z gło­du,
Za­bra­kło nam chle­ba!

A tam czar­ny wóz się to­czy,
Wro­ny nad nim kra­czą,
Księ­ża pie­ją mi­se­re­re —
Hej­że w tan z roz­pa­czą!

Rżnij, mu­zy­ko, a ty, ży­dzie,
Do­lej­że nam wód­ki!
Uto­pi­my łzy i roz­pacz,
Tę­sk­no­ty i smut­ki!

Co nam świat ten! Co nam ży­cie!
Snać sam Bóg nas rzu­cił!
Kie­dyż-że to ra­nek szczę­ście
Nie­szczę­śli­wym wró­cił?!

Rżnij, mu­zy­ko, a my da­lej!
Walcz­my choć­by z Bo­giem,
Któ­ry oko swe przy­mru­żył
Nad na­szym roz­ło­giem!

Rżnij, mu­zy­ko! A ty, pie­śni,
Leć w prze­stwór da­le­ki!
Świat przed tobą się uko­rzy
I uklęk­ną wie­ki!

Łkaj! roz­pa­czaj! grzmij i czo­ło
Sta­wiaj za­wie­ru­sze;
Zie­mię pol­ską mie­ścisz w so­bie —
Ach i pol­ską du­szę!

Czy­taj da­lej: Przy wigilijnym stole – Jan Kasprowicz