Osieł, zobaczywszy słowika,
Słuchaj, — rzekł, — przyjacielu!
Twój śpiew chwaliło tak wielu,
Że i mnie chętka przenika
Posłyszeć twoje śpiewanie,
Poznać, czy słuszne oklaski
Moje kochanie,
Walnij со z łaski!»
Zaśpiewał słowik natchniony,
Czyste a rzewne lał trele,
Zmieniał melodye i tony
Na różnych sposobów wiele:
Raz czystem wygłaszał brzmieniem,
To znów do wtóru z strumieniem
Tony jak wietrzyk leciały, —
Słuchali wszędzie ciekawie
Kochanka i wieszcza
Aurory: Stada poległy na trawie
I ptasząt umilkły chory,
Ujął śpiew wszystkich za serce
Mocą i dźwiękiem,
Pasterz się ku swej pasterce
Uśmiechnął z wdziękiem...
Osieł ku ziemi pochylił
Głowę upartą. "Brawo! — rzekł —
świat się nie mylił,
Słuchać cię warto,
Jest talent!.. jest i metoda!..
Czysta twa nuta!
Lеcz, bratku, jakaż to szkoda,
Że nie znasz naszego koguta!
Doszedłbyś wnet do perfekcyi
Po jego lеkсуі».
Nasz biedny słowik w rozpaczy
Zmykał daleko...
Od takich sędziów niech raczy
Bóg nas okryć opieką.