Na niepisany zimy poemat
Upadła wiosna i odtajała —
Pierwszy temat
Na ostatnią stronicę białą.
Idę, poważny pochmurny i marzę,
Ot, - o podziale wszechświatowej renty,
A głupi wiatr wiosenny gra, tłucze po twarzy,
Śmieje się ze mnie, inteligenta.
Dym papierosa słodki, to w parku
Stary robociarz patrzy mi w oczy,
To już chyba nie zima i nie Charków,
Lecz step piołunów wonią łaskocze.
Staw, myślę, błądząc okiem po wodzie:
Wierzę, że wiosna w świat stąd pójdzie dalej…
Wtedy delikatnie ktoś do mnie podchodzi:
— Towarzyszu, pozwólcie odpalić…
Od edytora: Tłumacz podpisał autora jako "Majk Johansen"
Źródło: Sygnały, r. 1936, nr 19.