Motum ex Metello...
Od konsulatu Metella, domowy
Bój, jego powód, błędy, kolej krętą
Igrzysk fortuny, i przywódców zmowy,
I krew, na mieczach jeszcze nieoschniętą,
Nieprzebłaganą odkupieniem żadnym,
Kreślisz — dochodząc nici tej z mozołem
W zamęcie zdarzeń, co wiedzie po zdradnym
Gruncie, tlejących iskier pod popiołem.
Muza tragedii niech umknie na krótko
Z desek, nim spiszesz dzieło polityczne —
Byś znowu zaczął, z tą samą pobudką
W cekropski koturn stroić myśli śliczne.
Ty pokrzywdzonych obrońco, Pollionie!
Mądry doradco w senatorów radzie —
Za dalmatyńskie zwycięstwo, na skronie
Sława ci wieniec nieśmiertelny kładzie.
W opisach twoich wrzask surmy bojowej
W uszach nam dzwoni; słychać jak grzmią rogi,
Migają zbroje — od stóp aż do głowy
Konia i jeźdźca przeszywa dreszcz trwogi.
Zda mi się słyszeć głos sławnych hetmanów,
A twarz każdego kurzem okopcona;
Widzę kark zgięty wszystkich ziemi panów,
Krom jednej duszy niezgiętej Katona.
Juno, z bogami, co Afrom sprzyjały
Z niepomszczonego kraju pierzchła razem,
Za to na wnukach ojców pełnych chwały,
Dziś się odmściła Jugurty żelazem.
Któraż piędź ziemi nie zlana posoką
Latyńską, kędyż nie rosną mogiły?
Hesperya w gruzach zaległa szeroko
Z klęsk jej się nawet Medy ucieszyły.
Gdzież taki strumień, coby nie był świadkiem
Tych strasznych bojów? I jakiejże fali
Dauńska rzeź, krwawym nie zbarwiła płatkiem?
Wszystkośmy, wszystko krwią naszą zbryzgali.
Muzo! tyś żartów się zrzekła, w polocie
Za cejskim trenem; — pohamuj te jęki!
I usiądź ze mną tu, w Diony grocie,
I na weselszej lutni nuć piosenki.