Na toż

Fontany, wirydarze, wonnobujne sady,
Marmurowe pałace, wesołe biesiady,
Drogi pokój, dostatek potraw, świetna szata,
Miękkie łoże, orszak sług, w szczęściu młode lata,
Nietrwałe to marności, bo ich człek odbieży
Nago, gdy nieodwłocznej czas go śmierci zbieży;
I dumy się jako dym niepłodne rozwieją,
Kiedy się nam pożegnać śmierć każe z nadzieją.
Jako paw, gdy pozorny swój ogon rozwinie,
Pyszni się w ślicznym pierzu, a wnet go ominie
Buta, skoro na nogi spojźrzy ubrudzone,
Tak świat fraszka, kto wspomni na to, że stworzone
Z ziemie ciało w proch się zaś obróci, a w grobie
Będzie strawą robactwa. Jako tu kto sobie
Pościele na tym świecie, tak się wyśpi zgoła
Tam, gdzie go niehamowne śmierci stawią koła.
Rzekł ktoś: "Boże igrzysko jest człek" i prawdziwie,
Bo się ni nacz nie zejdzie, prócz na śmiech, kto żywie;
Jesteśmy jakby na grę persony ubrane
I odprawujem z laty żarty łzy oblane.
Lecz skoro nam cielesną czas zerwie maszkarę,
Kto żyjąc, śmiechy stroił, ten bolesną karę
Po śmierci odnieść musi, a kto tu wylewał
Łzy za grzechy na ziemi, obędzie w niebie śpiewał.

Czytaj dalej: Światowa rozkosz - Hieronim Morsztyn