Jak dzieci, z jednej matki zrodzone,
Żyliśmy zgodnie — aż miło!
A choć graliśmy w „męża i żonę“
Bitw między nami — nie było...
Razemśmy figlów płatali krocie,
W ciągłych całusach, żartach, pustocie,
Lecz gdyśmy chcieli, swawoląc daléj,
W „schowanie“ grać, na uboczu,
Takeśmy dobrze się pochowali:
Żeśmy stracili się z oczu...