Palec nad nami potężnego Boga
Zuchwałe dotknął swych ludów tyrany:
Raz im pamiętny i nauka sroga,
Józef surowo skarany.
Duchu Wolności! której Bóg powierzył
Podnieść ziemianom i umysł, i serce.
Słodką tchni wonią temu, co uderzył
Twoich zaszczytów wydzierce.
Muza, ku cnocie lot unosząc prawy
I światłem prawdy żywiej pałająca,
Gdy ciebie budzi do szczęścia i sławy,
Zwłoki zuchwalców potrąca.
A ja, jej uczeń, czując jej ponętę,
I wdzięczen darów, co swobodzie służą,
Uwielbiam skronie mej Ojczyzny święte
Pod jej wawrzynem i różą.
Niech sobie pycha, suwając się ślisko,
Ostrymi zewsząd grożona pioruny,
Pastwa przepaści, a wichrów igrzysko,
Wisi na skale Fortuny,
Ja, na zielonej uchylon dolinie,
Słodkim ujęte snem złączę powieki,
Kędy rozkoszą wiek mój cicho płynie
Od stolic głosu daleki.
Tak niechaj żywot bez szumu przelany
Wrota do jasnej wieczności otwiera,
Temu ta ciężka, co wszystkim zbyt znany,
Sobie nieznany umiera.