Do księżny Wirtemberskiej

Lube i świetne podniety
Pycha to rymów ozdobnych.
Miło mi śpiewać zalety
Polek, do ciebie podobnych.

Jaśniejesz, księżno, w narodzie
Darami ziemi szczęśliwym,
Gdzie obywatel w swobodzie
Umie być mężnym i tkliwym.

Kędy płeć wasza na czele
Wdziękami słynie piękności
I w spólnym z nami udzielę
Ukwieca ołtarz Wolności.

Snadność umysłów schwyciła
I kształt, i dowcip, i cnoty,
Kiedy czuć każe cześć miła
Ducha waszego przymioty.

Ma postać tam okazałą
Dobroć, szlachetność, pożycie.
Gdzie wolne, idąc za chwałą,
Względy słuszności łączycie.

Waszej to winien słodyczy
Polak, na drugich spłonienie,
Że nic krwawego, nic dziczy
Z dziejów swych nie ma na scenie!

Ludzkość się u nas wzdrygała
Na wściekłych Anglów topory,
Na krew, co Paryż zalała,
I na madryckie potwory.

Gdy Rzymu obłuda sroga
Mord uświęcała ościenny,
Z prawem bliźniego cześć Boga
Jednoczył Polak sumienny.

Jeżeli świętość skażona
I obyczajów bieg złoty,
Toć były Ryksa i Bona,
I inne obce niecnoty.

Z ich łaski nam niezwyczajne
Podłość, przekupstwo, mącenia,
Ich duchem serca przedajne
Klęliśmy bliscy zginienia.

Ale jak źródło zmącone
Ubocznej stekiem uliwy,
Znów swej czystości wrócone
Kryształ potacza właściwy.

Skoro wasz umysł przyrodni
Ognie szlachetne okazał,
Uląkł się wyród swej zbrodni
A obywatel ją zmazał.

Tym jeno duchem zazdrośnie
Niech sławny Polek wdzięk pała;
Ze czcią wam od nas urośnie
Ojczyzny lubość i chwała.

Czytaj dalej: Dwie lipy - Franciszek Dionizy Kniaźnin