I
Zszarzały klombów płomienne rabaty,
Zgasł żar nasturcji i szkarletów krew
I nagle widać tylko białe kwiaty
Pod ścianą mrocznych drzew.
Gwiazdy zabłysły w gałęziach topoli.
W białych tytoniach krążą szare ćmy,
Pamięć nie boli i życie nie boli...
Srebrne są kwiaty i gwiazdy i łzy.
II
Zapaliły się okna we dworze,
W białym dworze, w ganku z winogradem,
Świerszcze strzygą tak mocno — mój Boże —
Gwiazdy świecą w niebie takiem bladem.
Płynie woda, płynie srebrna woda
Pod księżycem zdaleka — zdaleka...
Czego szkoda ci? czego ci szkoda?
Że ta rzeka — ucieka?