Padają nasze słowa, jak dojrzałe owoce.
Serce się już nie szamoce i serca ci nie druzgoce.
Odleciały. Czy nie wiesz kiedy odleciały ptaki przelotne?
Tak ciche jest dzisiaj południe słoneczną jesienią wilgotne.
Ślizga się uśmiech sadu po zamyślonem czole...
Tyle ci pragnęłam powiedzieć, a teraz milczeć wolę.
Wolę śledzić w milczeniu tę nić babiego lata,
Co z moich rąk zaplecionych wraz z twojem spojrzeniem ulata.