Kiedy orzesz twoje pole,
Przyorajże twą niedolę
Jak najgłębiej skibą czarną,
I z nadzieją posiej ziarno...
A z niedoli na twej roli,
Użyźnionej twoim potem,
Bez ostów i bez kąkoli
Zaszumi łan kłosem złotym.
Kiedy młócisz we stodole,
Rżnij tak cepem twą niedolę,
Że aż milę będzie słychać,
A twa bieda skończy dychać.
Rżnij tak cepem bez litości,
Aż połamiesz biedzie kości.