Wesoło, wesoło
Tańczyli wokoło,
I ona, Magdusia, tańczyła,
Dokoła, dokoła,
A taka wesoła,
Jaka jeszcze nigdy nie była.
Ja skocznie im grałem,
Na ustach śmiech miałem,
Lecz serce?... to we mnie płakało,
Że ona, że ona
W Jankowych ramionach
Kwitnęła... a ja ją kochałem...
A ręce mi drżały,
Z pod smyczka spływały
Tony takie smutne, faliste,
Takie tęskne, rzewne
I tak smutno śpiewne,
Jak płacz, łzy dzieciny przeczyste...
— Skrzypce ci rozwalę,
Rzekł Janek zuchwale,
Czy to dla umarłych przygrywasz?
Masz tutaj »szóstaka«,
Graj mi krakowiaka!
Nie chcesz — czyli na mnie się gniewasz?
Ona przy nim stała
I ze mnie się śmiała,
Ja, na nią spojrzawszy nieśmiało,
Podniosłem swe czoło,
I grałem wesoło,
Choć serce we mnie konało!