Drodzy Koledzy i Koleżanki,
dzisiaj chciałabym zachęcić Was do zastanowienia się nad zdaniem: „O człowieku świadczą jego czyny”. Choć brzmi ono prosto, kryje się w nim głęboka prawda o naszym życiu, o tym, kim jesteśmy i jak będziemy zapamiętani. Nie nasze słowa, nie nasze plany czy deklaracje, ale właśnie nasze działania pokazują, jakimi jesteśmy ludźmi. To czyny stają się wizytówką człowieka — świadectwem jego wartości, charakteru i sumienia.
Można mówić o odwadze, ale nic ona nie znaczy, jeśli nie idzie za nią gotowość do działania. Można mówić o miłości, ale dopiero gesty, które podejmujemy, aby chronić ukochane osoby, są jej prawdziwym dowodem. Można wreszcie mówić o tym, że ma się zasady — lecz jeśli nie potrafimy ich bronić w trudnych chwilach, pozostaną one pustymi hasłami. Dziś chcę Wam pokazać, że ta myśl jest prawdziwa zarówno w realnym życiu, jak i w literaturze, odwołując się do dwóch wyjątkowych utworów: „Kamieni na szaniec” Aleksandra Kamińskiego i „Quo vadis” Henryka Sienkiewicza.
Po pierwsze — „Kamienie na szaniec”. To książka, która pokazuje nam czyny młodych ludzi, takich jak my, w czasach, gdy Polska była okupowana przez hitlerowskie Niemcy. „Alek”, „Zośka” i „Rudy” mogli przecież wybrać życie w cieniu, czekać na koniec wojny, dbanie tylko o własne bezpieczeństwo. W końcu byli młodzi, tak wiele pięknego mogło ich jeszcze spotkać. Ale oni wiedzieli, że ich obowiązkiem jest walka o wolność ojczyzny. Nie ograniczali się do słów czy marzeń o wolnej Polsce — oni tę Polskę realnie budowali swoimi czynami.
Ich działalność w Szarych Szeregach i Małym Sabotażu to nie były błahe żarty. Malowanie kotwicy Polski Walczącej, zrywanie niemieckich flag, rozrzucanie ulotek — każda z tych akcji wiązała się z ryzykiem aresztowania, tortur, a nawet śmierci. Szczególnym dowodem odwagi była akcja pod Arsenałem, w której odbito „Rudego” z rąk Gestapo. Wszyscy wiedzieli, że to operacja niezwykle niebezpieczna, ale przyjaźń, lojalność i poczucie obowiązku były silniejsze niż strach.
„Rudy” ostatecznie zmarł z powodu obrażeń, „Alek” zginął w tej samej akcji, a „Zośka” kilka miesięcy później poległ w walce. Ich życie było krótkie, ale wypełnione czynami, które stały się symbolem patriotyzmu i braterstwa. Gdybyśmy oceniali ich tylko po słowach, niewielu by o nich pamiętało. To ich czyny sprawiły, że do dziś uczymy się o nich w szkołach, że stali się wzorem dla kolejnych pokoleń.
Nie tylko wojna jest jednak okazją, aby pokazać, kim tak naprawdę jesteśmy za pomocą czynów. Swoimi czynami prawdziwy charakter udowodnił też Marek Winicjusz, bohater powieści Henryka Sienkiewicza „Quo vadis”. Na początku Marek Winicjusz jest typowym patrycjuszem rzymskim: dumnym, pewnym siebie, przyzwyczajonym do luksusu, patrzącym na świat przez pryzmat własnych pragnień. Kiedy poznaje Ligię, traktuje ją początkowo jak zdobycz, a nie jak wolnego człowieka. Jego słowa o miłości są wówczas puste — za nimi nie stoi prawdziwy szacunek ani gotowość do poświęceń.
Dopiero zetknięcie się z chrześcijaństwem i przykład życia ludzi wierzących zaczyna go zmieniać. Winicjusz przechodzi wewnętrzną przemianę, której dowodem nie są już piękne obietnice, ale czyny. Jego miłość przestaje być egoistyczna — staje się służbą, troską i odpowiedzialnością. To właśnie jego czyny — a nie inne, lepiej dobrane słowa — świadczą o tym, że naprawdę się zmienił. Przyjął chrześcijaństwo, udał się do płonącego Rzymu, aby uratować ukochaną. Gdy Ligia znalazła się w więzieniu, robił wszystko, aby ją ocalić. W oczach innych nie jest już dumnym żołnierzem Rzymu, lecz człowiekiem zdolnym do poświęcenia i ofiarnej miłości, dlatego jego postać zapada w pamięć.
Choć bohaterowie „Kamieni na szaniec” i Marek Winicjusz żyją w różnych epokach i okolicznościach, łączy ich jedno: to, że ich prawdziwa wartość ujawnia się w czynach. Bohaterowie Kamińskiego są dowodem na to, że nawet młodzi ludzie mogą zmieniać świat, jeśli mają odwagę działać. Marek Winicjusz pokazuje, że człowiek może się zmienić — ale ta zmiana jest wiarygodna tylko wtedy, gdy widać ją w działaniu.
W codziennym życiu jest podobnie. Możemy obiecywać, że będziemy dobrymi przyjaciółmi, ale dopiero wtedy, gdy staniemy w czyjejś obronie, pomagamy w potrzebie, rezygnujemy z czegoś dla dobra drugiej osoby — pokazujemy, kim naprawdę jesteśmy. Możemy mówić, że uczymy się dla siebie i chcemy osiągać cele, ale to dopiero nasza praca, wysiłek i wytrwałość sprawiają, że te słowa nabierają sensu. Zachęcam Was: nie bójmy się działać. Pomagajmy innym, bądźmy lojalni, walczmy o to, co ważne. Nie czekajmy na wielkie okazje — codzienne drobne czyny mówią o nas więcej niż setki obietnic. Bo to, co zrobimy, stanie się naszą prawdziwą historią.
Dziękuję za uwagę.
Aktualizacja: 2025-09-04 16:38:53.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.