„Zaczarowana zagroda” Aliny i Czesława Centkiewiczów to poniekąd zabawna historia o tym, jak natura udowodniła naukowcom, że nie wiedzą na jej temat tyle, ile myślą, że wiedzą. Pod płaszczykiem tej drobnej fabuły kryje się nieco głębsza problematyka, którą warto wyłonić spomiędzy słów i motywów.
Spis treści
Akcja „Zaczarowanej zagrody” rozgrywa się na dalekiej Antarktydzie. Czytelnik ma szansę poznać grupę naukowców, którzy usiłuje zgłębić zwyczaje życiowe pingwinów Adeli. W danym momencie są oni zajęci próbą oznaczenia ptaków nielotów tak, by byli w stanie poznać drogę ich zimowych migracji. By tego dokonać łapią pewną grupę ptaków i zamykają je w specjalnie na ten cel wybudowanej zagrodzie, która przypomina igloo bez dachu.
Wszystko idzie dobrze do momentu, kiedy następnego dnia rano po złapaniu ptaków okazuje się, że zagroda jest niemal pusta - w jej wnętrzu pozostaje jedynie jeden mały pingwin. Sytuacja powtarza się parokrotnie, w końcu badacze są bliscy rozłożenia rąk z bezradności. Nazywają nawet zagrodę zaczarowaną, ponieważ nie są w stanie wyjaśnić fenomenu uciekających ptaków, któremu przeczyć zdaje się nawet fizyka - pingwiny przecież nie latają, nie byłyby w stanie przeskoczyć lodowego muru. Odpowiedź przynosi jednak nocna obserwacja pilota helikoptera. Mężczyzna widzi niesamowitą rzecz - pingwiny wewnątrz zagrody z własnych ciał formowały piramidę i przechodząc po sobie nawzajem wydostawały się na zewnątrz. W środku pozostawał jedynie mały pingwin, który zawsze znajdował na się na samym dole. Naukowcy z rozbawieniem przyjęli rozwiązanie tej zagadki i oznaczyli pingwiny od razu po złapaniu, a następnie rzeczywiście udało im się odkryć szlaki migracyjne.
Cała ta historia ma jednak drugie dno. Mówi nam o szacunku wobec otaczającej nas natury niezależnie od tego, ile o niej już wiemy, albo ile wydaje nam się, że wiemy. Naukowcy byli przekonani, że ich wiedza na temat pingwinów pozwoli im w łatwy sposób uporać się z problemem oznaczenia ich. Nie wzięli jednak pod uwagę, że pingwiny są również częścią żywej natury i że również dysponują inteligencją, a nawet dużą dozą sprytu. To przyczyniło się do tego, że badacze przez kilka dni nie byli w stanie rozwikłać zagadki znikania swoich podopiecznych. Tak naprawdę rozwiązali ją przez przypadek. To wielka lekcja nie tylko dla naukowców, ale dla nas wszystkich. Jesteśmy tylko częścią natury, a nie jej władcami. Jeśli chcemy ją poznawać i badać prawa rządzące życiem innych istot, musimy to robić z pełnym poszanowaniem ich wolności i równości, ponieważ natura w ten czy inny sposób udowodni, że nasza pycha nie doprowadzi nas absolutnie do niczego pozytywnego, a na pewno nie do rozwoju.
Aktualizacja: 2025-04-07 20:48:18.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: kontakt@poezja.org. Bardzo dziękujemy.