Tego dnia niebo po raz pierwszy zasnuło się naprawdę grubymi chmurami i wszyscy już – czy chcieli, czy nie chcieli – musieli przyznać, że oto najprawdopodobniej do Bullerbyn zawitała kolejna jesień. Nic dziwnego, był już koniec września, a tego roku lato trwało naprawdę długo i cieszyło ciepłymi promieniami aż do ostatnich chwil. Od paru dni czuć jednak było silny wiatr, który zwiastował zmianę pogody. Wiatr cicho wył całymi nocami, napełniając sny mieszkańców osady niepokojem.
Jesień była w Bullerbyn czasem niespiesznych, ale jednak zdecydowanych przygotowań do zimy. Ojcowie wraz z synami zabezpieczali uprawy i porządkowali sprzęty gospodarcze. Matki z córkami sprzątały domy oraz dokonywały gruntownego przeglądu zapasów żywności i innych produktów niezbędnych do przeżycia. Gdyby czegoś brakowało, teraz był jeszcze czas, żeby to naprawić, zanim ziemię skują mrozy i niekiedy udanie się do sklepu w Wielkiej Wsi będzie urastało do rangi wielkiej wyprawy.
– Pamiętam, jakie były jesienie, kiedy byłem małym chłopcem – zaczął któregoś razu dziadziuś, kiedy już zapadł wieczór, rozpalono w piecu i wszystkie dzieci dostały kubek gorącej herbaty z miodem. – Wtedy naprawdę trzeba się było przygotować na zimę. Człowiek wiedział, że jeśli sam nie przygotuje sobie odpowiedniej ilości jedzenia, to po prostu nie będzie jadł. Dzisiaj owszem, nie jest łatwo, ale zawsze można wziąć wóz i pojechać do Wielkiej Wsi do sklepu. Ostatecznie piechotą to godzina drogi. Do przeżycia. Tam, gdzie dorastałem, do najbliższej wsi piechotą szło się dwa dni, a o sklepach w ogóle nikt nie słyszał!
Dzieci siedziały z otwartymi ustami. Z kubków w ich rękach unosiła się gorąca para.
– To gdzie kupowaliście gazety dziadziusiu? – wyrwało się Annie.
– Wówczas gazety na wsiach nie były jeszcze tak popularne i dostępne – odparł dobrotliwie dziadziuś.
– No właśnie głuptasie – dodała Britta. – Wtedy gazety były jeszcze pisane na papirusie...
– ...a ludzie na wsiach nie potrafili czytać, więc po co im były gazety? – zapytał chcący za wszelką cenę dorzucić coś od siebie Lasse.
Dziadziuś roześmiał się litościwie, po czym powiedział:
– No może nie było aż tak źle i nie było to aż tak dawno, ale rzeczywiście wieś kilkadziesiąt lat temu była trochę dalej od cywilizacji niż dzisiaj. A co za tym idzie, nieco dalej od informacji. Dzisiaj to trudne do wyobrażenia, chociaż ja myślę, że człowiek był spokojniejszy, gdy nie wiedział, co dzieje się na świecie...
– Ale ja bym chciał nie wiedzieć nic o tym, co dzieje się na świecie – rozmarzył się od razu Olle.
– Nic a nic nie wiedzieć! – wypalił od razu Bosse. – W ogóle nie mieć żadnych informacji...
– Ale spokojnie by się żyło – westchnęła Lisa.
Dziadziuś wyprowadził ich z błędu i wytłumaczył, że wiedza sama w sobie jest dobra i trzeba o nią zabiegać. Jednak nadmiar informacji, zwłaszcza przekazywany przez media, które często bywają nieobiektywne, może mieć negatywny wpływ na samopoczucie człowieka. We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek i znać umiar. Po tych słowach dzieci dopiły herbatę i zaczęły się ze sobą żegnać. Rozeszły się do domów i położyły się do łóżek, by wypocząć. Zapadła kolejna jesienna noc.
Aktualizacja: 2024-07-04 09:55:10.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.