Autor Inny
Autorką streszczenia jest: Marta Grandke.

„Karolcia” to znana powieść Marii Krüger z 1959 roku. Skierowana jest ona do dzieci i opowiada historię tytułowej bohaterki, ośmioletniej Karolci, która wchodzi w posiadanie magicznego koralika. Spełniał on wszystkie jej życzenia. Dziewczynka i jej przyjaciel Piotr wykorzystują zatem koralik do uszczęśliwiania innych ludzi. Niestety interesuje się nim też zła czarownica o imieniu Filomena. Książka należy do kanonu literatury dziecięcej i jest też obowiązkową lekturą.

  • Karolcia - streszczenie krótkie
  • Karolcia - streszczenie szczegółowe
  • Karolcia - streszczenie krótkie

    Karolcia podczas przeprowadzki do nowego mieszkania znajduje w szparze między deskami podłogi błękitny koralik, który okazuje się spełniać wszystkie marzenia. Karolcia przekonuje się o tym, gdy przypadkiem wypowiada życzenie na temat latającej taksówki i udaje się do domu towarowego. Tam poznaje złą wiedźmę Filomenę, która chce zdobyć niebieski koralik. W wyniku tych wydarzeń dziewczynka i jej przyjaciel Piotr, poznany w nowym miejscu zamieszkania, zaczyna przeżywać wiele przygód i nieprawdopodobnych wydarzeń. Między innymi Karolcia sprawiła, że w kuchni nagle pojawiła się żywa kura. Dziewczynka zażyczyła sobie, by ciocia Agata nie musiała iść w deszczu po zakupy na obiad. Potem Karolcia zmieniła się w dorosłą kobietę i nie poznała jej własna rodzina. Ona i Piotr stali się też niewidzialni i spowodowali zamieszanie w centrum handlowym. Stało się tak między innymi przez to, że niewidzialna Karolcia bawiła się lalką i wszyscy przez to chcieli ją kupić.

    Z czasem okazało się, że każde życzenie osłabia koralik i sprawia, że staje się coraz jaśniejszy. W przypadku, w którym koralik byłby całkiem przezroczysty, miał ostatecznie stracić moc. Karolcia musiała zatem ostrożnie wypowiadać swoje życzenia. Posłużyła się jednak koralikiem do uratowania lokalnego ogrodu przez zamknięciem. Ona i jej przyjaciele często się tam bawili. Karolcia i Piotr udali się zatem do ratusza, by prosić prezydenta miasta o pomoc. Musieli przechytrzyć Filomenę, by wyprowadzić mężczyznę z jego gabinetu. W międzyczasie ożywili też kamienne lwy i walczyli w zoo ze złą Filomeną, którą ostatecznie zamknęli w klatce. Czarownica próbowała tam bowiem uwięzić ożywione zwierzęta, ale Karolcia i Piotr nie mogli na to pozwolić.

    Po tych wydarzeniach koralik był całkiem blady i stało się jasne, że dzieciom zostało już tylko jedno życzenie. Karolcia zażyczyła sobie zatem, by spełniły się marzenia każdego mieszkańca ulicy Kwiatowej. Po spełnieniu tej prośby koralik zmienił się w kropelkę rosy i zniknął. Natomiast mieszkańcy zmienili nazwę swojej ulicy na Szczęśliwy Zaułek.

    Karolcia - streszczenie szczegółowe

    NOWINA. Na początku autorka przedstawia Karolcię, ośmioletnią jedynaczkę, która mieszka z rodzicami i ciotką Agatą.

    ZACZĘŁO SIĘ ZWYCZAJNIE. Karolcia pewnego dnia słyszy od taty, że wkrótce ich rodzinę będzie czekała przeprowadzka do nowego mieszkania, które ma być większe od tego. Kolejne dni upływają zatem wszystkim na na pakowaniu rzeczy i pozbywaniu się niepotrzebnych przedmiotów . W czasie tego zajęcia Karolcia przypadkiem znalazła błękitny koralik w szparze podłogi, w miejscu, gdzie wcześniej znajdował się kredens. Ta niewielka ozdóbka wzbudza w niej ogromną ciekawość, koralik jedzie zatem z dziewczynką do nowego domu.

    Karolcia jedzie taksówką do nowego mieszkania. Przedzierają się oni przez zakorkowane miasto, a dziewczynka w pewnym momencie wyraża na głos chęć wzniesienia się w powietrze i pofrunięcia. Niespodziewanie jej życzenie się spełnia. Karolcia życzy sobie, by taksówka udała się do domu towarowego. Gdy tam przybywa, dziewczynka udaje się z ciotką Agatą na wycieczkę, w czasie której zwiedzają różne działy budynku. Jednak na stoisku z zabawkami Karolcia poznaje złą czarownicę o imieniu Filomena. Kobieta pragnie zdobyć koralik dziewczynki, ale taksówkarz ratuje Karolcię i wszyscy uciekają. Filomena nie zamierza jednak odpuścić.

    TROCHĘ O SĄSIADACH I O DESZCZOWYM DNIU. Na nowym osiedlu okazuje się, że Karolcia będzie mieszkać w sąsiedztwie wielu dzieci. Dziewczynka nawiązuje nowe przyjaźnie, a wśród nich szczególnie blisko trzyma się między innymi z Piotrem, Dorotą, Leszkiem i Agasią. Nie potrafi się jednak dogadać z dwójką niegrzecznych braci, czyli Waldkiem i Robertem.

    W pewnym momencie Karolcia wdaje się w rozmowę ze swoim niebieskim koralikiem. Okazuje się, że ma on zdolność mówienia, gdy jest mokry. Koralik informuje Karolcię, że dzięki temu, że zabrała go ze szpary w podłodze, on z wdzięczności będzie od teraz spełniał jej życzenia. Koralik ostrzega jednak dziewczynkę przed Filomeną.

    Karolcia sprawdza moce koralika i życzy sobie, by z jej talerza zniknęła owsianka, której nie lubi. Niestety, okazało się, że dziewczyna przez kilka kolejnych godzin była głodna, bo nie zjadła śniadania. 

    CO BYŁO DALEJ. Potem Karolcia chciała zatroszczyć się o ciotkę Agatę, by ta nie musiała iść w deszczu do sklepu, po składniki obiadu. To spowodowało, że w kuchni zaczęła paradować żywa kura. Potem Karolcia nie chciała być już dłużej dzieckiem, zatem koralik sprawił, że stała się dorosła. Mama nie rozpoznała w dorosłej Karolci swojej córki i wyprosiła ją z mieszkania. Dziewczynka zaczęła błąkać się po podwórku, głodna i wystraszona. Nikt jej nie poznał, nawet przyjaciele z podwórka. Zgubiła też gdzieś swój koralik. 

    GDZIE JEST KORALIK? Po wielu wydarzeniach odnalazła na szczęście koralik i ponownie stała się ośmioletnią dziewczynką. Postanowiła też lepiej pilnować magicznego paciorka i nawlokła go na grubą nitkę, by zawiesić go sobie na szyi.

    Wieczorem zdarzyło się jednak coś dziwnego. Ciotka Agata podniosła koralik i zamarzyła o tym, by zjeść ciastko z kremem. Jej życzenie zadziałało tak skutecznie, że wkrótce cały pokój zapełnił się słodkościami. Zaradziło temu kolejne życzenie, które sprowadziło niespodziewanych gości, którzy zjedli ciastka. Niestety wraz z nimi przybyła do mieszkania także zła czarownica Filomena, ale Karolci udało się uratować przed nią niebieski koralik.

    AUTOBUS I INNE RZECZY. Kolejnego ranka Karolcia zatroszczyła się o mamę i dzięki koralikowi sprawiła, że wsiadła ona rano jako pierwsza do zupełnie pustego autobusu. Dziewczynka zajęła się też chuliganem na przystanku. Potem Karolcia zdradziła swój sekret Piotrowi. Dzieci razem skorzystały z mocy koralika i stały się niewidzialne. Wykorzystały to do spłatania paru figli ciotce Agacie, a potem udały się do domu towarowego. 

    HURA! NIEWIDZIALNI! HURA! LATAMY!. Dzieci zachwycił ich widok miasta widziany z lotu ptaka, ponieważ polecieli tam. Karolci i Piotrowi udało się też uratować chłopca, który wychylał się z okna, ucięli też sobie pogawędkę z gawronami na temat Filomeny, a potem dotarli do swojego celu.

    LEPSZE l GORSZE POMYSŁY. W domu handlowym panował ogromny tłok. Dzieci udały się na stoisko z butami, gdzie zajęły się nieuprzejmą sprzedawczynią, a następnie zawstydzili młodego złodzieja na stoisku z szalikami. Potem ruszyli do działu z zabawkami. To tam niewidzialna Karolcia zaczęła bawić się lalką, co wyglądało, jakby zabawka nagle ożyła. Ludzie rzucili się do niej, bo chcieli kupić taką niezwykłą lalkę, zaczęli też gonić Karolcię. Piotr jednak w pewnym momencie przemówił głosem lalki i odciągnął od nich zainteresowanie klientów.

    CO SIĘ DZIAŁO DALEJ W PIERNIKOWYM DOMKU. Dzieci po tym wydarzeniu udały się do kartonowego domku Baby Jagi. Karolcia ożywiła go swoim życzeniem, dzieci zjadły więc gorące pierniczki i głaskały jej kota.

    Pierniczków było tak wiele, że poczęstowano nimi ludzi oglądających ożywiony domek. Okazję wykorzystała też Filomena i dzieci znów musiały walczyć o koralik. Ostatecznie niewidzialnej Karolci udało się schować paciorek w płaszczu jej mamy, która akurat też odwiedzała dom towarowy. Do Filomeny wezwano z kolei pogotowie, ponieważ ludzi zaniepokoiło to, że krzyczy i ściga niewidzialne dzieci.

    W DOMU DZIEJĄ SIĘ DZIWNE RZECZY. Karolcia i Piotr wrócili do domu i tam czekali na powrót mamy. Dręczyły ic h obawy, czy na przykład koralik nie wypadł jej z kieszeni, gdy sięgała po chusteczkę. Gdy w końcu pojawiła się ona w mieszkaniu, to dzieci nie znalazły koralika w jej kieszeni. Wpadli w rozpacz, ale szybko okazało się, że mama znalazła paciorek wcześniej i schowała go w swoim portfelu, a w domu pokazała go mężowi. Dzieci przechwyciły paciorek, przestały być niewidzialne i pokazały się rodzicom bardzo zmęczone i głodne. Podczas obiadu tata czytał o dziwnych wydarzeniach, jakie miały miejsce w domu towarowym tego dnia.

    UWAGA, BO CO BĘDZIE DALEJ?.... Kolejnego dnia Karolcia jadła śniadanie, gdy pod jej balkonem Piotr dał znać gwizdnięciem, że czeka na dziewczynkę. Karolcia ubrała nową, niebieską sukienkę, a ciotka Agata przewiązała jej włosy niebieską wstążką. Dziewczynka wzięła ze sobą koralik i wyszła z domu. Tam przekazała Piotrowi straszną nowinę - koralik zbladł. Karolcia trzymała go w małym pudełeczku na posłaniu z waty i było widać, jak bardzo stracił kolor. Dzieci poprosiły go na próbę, by sprawił, że na podwórku wyrośnie drzewko. Udało się to, ale nie zmieniło to sytuacji koralika. Karolcia rozpłakała się, a wtedy paciorek przemówił i wyjaśnił, że życzenia osłabiają go i traci kolor, a kiedy będzie całkiem bezbarwny, to straci moc.

    Dzieci udały się do ogrodu, by tam zaplanować swoje kolejne działania. W ciepłe dni można tam było spotkać wielu mieszkańców dzielnicy, a dzieci bardzo chętnie się tam bawiły, było tam bowiem wiele ciekawych ścieżek i przestrzeni. Park wyposażono też na przykład w huśtawki, piaskownice czy karuzele. Można tam było zatem spędzić całe lato.

    Tego dnia na ogrodzeniu wisiało ogłoszenie, a wokół niego zgromadziła się grupa dzieci i dorosłych, ale Piotr i Karolcia byli tak przejęci, że nie zwrócili na to uwagi i udali się w głąb ogrodu. Tam usiedli i doszli do wniosku, że koralika starczy jeszcze tylko na jedno ważne życzenie i poczekają z nim, aż wydarzy się coś nadzwyczajnego.

    Piotr i Karolcia poszli na huśtawki i tam inne dzieci uświadomiły im, że następnego dnia ogród miał zostać zamknięty, a w jego miejsce miała powstać wielka restauracja. Oznaczało to, że wiele osób traciło miejsce do wypoczynku w mieście. Ludzie chcieli protestować i rozmawiać z prezydentem miasta. Część osób nawet płakała ze smutku z powodu tych wieści.

    Tymczasem Piotr wpadł na pomysł, by wykorzystać koralik do uratowania ogrodu. Z jego pomocą mieli dostać się do prezydenta miasta i wytłumaczyć mu, że ogrodu nie wolno zamknąć. Piotr jednak chciał wykorzystać paciorek tylko w ostateczności, a najpierw samodzielnie spróbować wykonać ten plan. 

    CZERWONY SAMOCHÓD PO RAZ PIERWSZY. Dzieci pojechały zatem autobusem pod ratusz.

    Przy bramie stał strażnik, który nie pozwolił wejść Piotrowi do ratusza. Chłopiec protestował, ale strażnik drwił z niego i przeganiał go dalej. Zamierzył się nawet na Piotra swoją bronią. Chłopiec nie odpuszczał i wciąż dyskutował z mężczyzną. Nie udało się to jednak, zatem dzieci poprosiły koralik o niewidzialność i wyminęły strażnika w bramie, a Piotr jeszcze spłatał mu figla, wyrywając halabardę z jego ręki.

    Na podwórzu dzieci obejrzały stojące tam piękne auta, a ich wspaniały wygląd skusił je tak bardzo, że uruchomiły jeden z pojazdów. Piotr próbował prowadzić, ale na podwórko wpadł właściciel samochodu. Był zaskoczony, ponieważ za kierownicą nikogo nie zobaczył. Nagle ktoś zapytał go, jak zatrzymać auto, a potem jego drzwi nagle otworzyły się i zamknęły. Piotr i Karolcia odeszli z tego miejsca, szukając dalej prezydenta.

    Dzieci udały się dalej po strzałkach prowadzących do gmachu, a wejście było z drugiej strony. Karolcia i Piotr zawrócili. Byli niewidzialni, więc na chodniku ciągle ktoś ich potrącał. Stanęli przed głównym wejściem, ozdobionym dwoma kamiennymi lwami. W tej samej chwili strażnik zamknął bramę na klucz. 

    KAMIENNE LWY! Karolcia załamała się, ale Piotr próbował się bezskutecznie wspinać po ogrodzeniu. Tymczasem Karolcia płakała oparta o jednego z kamiennych lwów. Nagle dziewczynka poczuła, że dotyka ją coś szorstkiego, wilgotnego i ciepłego. Okazało się, że jej łzy ożywiły kamienne rzeźby. Lwy były zaczarowane i postanowiły pomóc dzieciom. Karolcia i Piotr wsiedli na ich grzbiet i wszyscy razem udali się do ratusza.

    Lwy zabrały dzieci do środka, w razie potrzeby udając znów rzeźby. Zadziwiło to woźnego, który zaczął się nad tym głęboko zastanawiać. Lwy zobaczyła też pewna urzędniczka, która zaczęła przez to głośno wzywać pomocy. Wszyscy rzucili się na poszukiwanie dzikich zwierząt, ale znaleźli tylko kamienne posągi lwów, zatem podejrzewano, że kobiecie coś się przywidziało. Wszyscy wrócili do swoich gabinetów.

    Dzieci ruszyły dalej, aż wreszcie znalazły się przed wielkimi drzwiami, które lew otworzył pchnięciem łapy. Była tam ogromna sala pełna szaf i obrazów. Szybko okazało się, że dzieci dostały się nie do gabinetu prezydenta, a do muzeum.

    Do sali weszła gromada dzieci pod opieką pewnej pani. Lwy znowu znieruchomiały w ruchu, a nauczycielka powiedziała, że to sala rycerska. Widok lwów odebrał jej mowę. Karolcia, Piotr i lwy nie czekali na to, co będzie dalej i wspólnie uciekli z sali. Zwierzęta zmyliły pogoń i wszyscy dotarli przed drzwi osłonięte czerwoną portierą. Jeden z lwów nacisnął znowu klamkę, a ze środka ktoś zawołał do bohaterów, by weszli do środka.

    PANIE PREZYDENCIE MIASTA! Okazało się, że tą osobą była zła Filomena. Dzieci i lwy nie miały dokąd już uciec. Kobieta zobaczyła lwy i domyśliła się, że Piotr i Karolcia są gdzieś w pobliżu, a wraz z nimi koralik. Filomena rzuciła się w kierunku lwów. Jej nos stał się długi i czerwony. Wtedy okazało się, że koralik emanował delikatnym, niebieskim blaskiem i zdradzał to, gdzie była Karolcia. Dzieci nie miały jak uciec, a Filomena zaczęła parasolem atakować lwy, nie bała się ich w ogóle. Jednemu z nich rozbiła nos i groziła, że koralikiem zmieni je w kamień na wieki. Czarownica goniła zwierzęta wokół biurka.

    Nieoczekiwanie do pokoju wszedł jakiś starszy, sympatyczny pan. To z kolei sprawiło, że lwy, które wcześniej dostrzegły jego przyjście, nagle zastygły w bezruchu. Pan zobaczył tylko zamieszanie wywołane przez krzyczącą i machającą parasolem Filomenę. Mężczyzna skarcił zatem sekretarkę i zajął się swoimi ważnymi sprawami. Filomena ostatecznie musiała opuścić jego pokój. Prezydent miasta zauważył wtedy dwa kamienne lwy przy ścianie. Równocześnie usłyszał też cichy głos, który wyjaśnił, że Karolcia i Piotr, są niewidzialni i chcą z nim porozmawiać.

    RZECZY CHYBA JESZCZE DZIWNIEJSZE. Prezydent oświadczył, że nie chce rozmawiać z kimś, kogo nie widzi. Dzieci ujawniły zatem swoją obecność i powód wizyty. Wtedy sytuacja stała się jeszcze dziwniejsza i mniej zrozumiała. Kiedy prezydent zjadł czekoladowe serduszko, którym poczęstowali go bohaterowie, zaczął rozmyślać o sprawie ogrodu na ulicy Kwiatowej. Niestety Filomena nie pozwalała mu opuszczać ratusza. Planując sposób na wymknięcie się z budynku ratusza, dzieci zdecydowały, że jedynym sposobem jest poprosić o przysługę koralik, aby wszyscy stali się niewidzialni. 

    Zegar wybił godzinę dwunastą, a wtedy bohaterowie zaczęli działać. Piotr zdołał odwrócić uwagę Filomeny, umożliwiając tym samym wszystkim wyjście z budynku. Kiedy już byli całkowicie niewidoczni, ruszyli od razu w podróż do ogrodu. Prezydentowi bardzo podobała się ta sytuacja i postanowił najpierw nacieszyć się swoją niewidzialnością. Zjechał po poręczy schodów i założył na siebie zbroję.

    STOP! ZATRZYMAĆ WÓZ! Następnie wszyscy udali się na Kwiatową. Jechali czerwonym autem, ale po drodze zwrócili uwagę przechodniów. Wszyscy chcieli zatrzymać samochód, w którym jechały lwy. Zawiadomiono nawet policję o aucie, które nie ma kierowcy, ale za to przewozi lwy.

    Bohaterowie wyjechali na autostradę, która otaczała miasto. Lwy, towarzyszące im w podróży, poprosiły o chwilę przerwy, aby mogły rozprostować swoje zdrętwiałe łapy, i cieszyć się wolnością, biegając swobodnie po trawie. Podczas gdy one bawiły się na łące, niewidzialni bohaterowie w aucie zastanawiali się, jak bezpiecznie dotrzeć do ogrodu przy ulicy Kwiatowej.

    Nagle na autostradzie pojawił się samochód poruszający się z ogromną prędkością. To z kolei zmusiło bohaterów do szybkiego ukrycia się w zaroślach. Niestety lwy nie zdążyły się ukryć i od razu zostały zauważone przez przybyłych na miejsce strażników miejskich. Rozpoczęła się dziwna i nietypowa akcja, podczas której Filomena oraz strażnicy schwytali wspólnymi siłami zwierzęta i przewieźli je do zoo.

    DZIWNE ZWIEŻĘ. Dzieci i prezydent miasta od razu postanowili uratować swoich kamiennych przyjaciół. Po przyjeździe do ogrodu zoologicznego nie mogli znaleźć swoich przyjaciół, zatem wsiedli na wielbłądy i zaczęli przeszukiwać zoo. W końcu udało im się odnaleźć lwy w pobliżu sadzawki fok. Filomena nieustannie wykrzykiwała, że lwy są niebezpieczne i domagała się ich uwięzienia. To zamieszanie sprawiło, że nikt nie zwrócił uwagi na wielbłądy bez jeźdźców. Bohaterowie musieli szybko wymyślić plan, aby uratować zwierzęta.

    Piotr postanowił, że odwróci uwagę personelu zoo, podczas gdy Karolcia i prezydent miasta planowali uwolnienie lwów. Dziewczynka namówiła słonie i foki do zrobienia hałasu - słonie trąbiły, a foki im wtórowały. Pracownicy ogrodu nie mieli przez to pojęcia, co się dzieje. Przy klatce z lwami została tylko Filomena, która była tak pochłonięta machaniem parasolem, że nie zwracała uwagi na małpki kapucynki. Po chwili zwierzątka zaatakowały ją i chwyciły jej kapelusz, a kobieta zaczęła się miotać. 

    Kapucynki otworzyły klatkę i wypuściły z niej lwy. Zwierzęta uciekły razem z prezydentem, a Piotr i Karolcia wepchnęli Filomenę do klatki. Ta zaczęła wyć i dziko miotać się w jej wnętrzu. Pomimo desperackich prób, Filomena nie mogła wydostać się z uwięzienia, co zmusiło ją do zaakceptowania porażki. W końcu, z frustracji, próbowała nawet wyłamać kraty i rozgryźć pręty, jednak bezskutecznie. Widząc to wszystko, Piotr zmienił napis na klatce z "lwy" na "dziwne zwieżę".

    Kapucynki żegnały bohaterów, gdy ci ponownie wsiedli na wielbłądy i ruszyli w stronę bramy. Tam czekał na nich prezydent wraz z lwami. Zwierzęta ukryto w bagażniku auta. Gdy mieli ruszyć, Piotr zorientował się, że popełnił błąd ortograficzny. Chciał go naprawić, ale rozległ się dźwięk syren.

    NARESZCIE W OGRODZIE! Dzieci i prezydent przybyli do ogrodu w ostatniej chwili, gdy urzędnik chciał zamknąć jego bramę na klucz. Niewidzialny prezydent próbował mu tego zabronić, ale mu się nie udało. Bohaterowie stali się zatem znowu widzialni, co wzbudziło entuzjazm wśród zgromadzonych wokół ogrodu dzieci. Obecność prezydenta wzbudziła zaskoczenie, a on sam zakazał zamykania ogrodu. Następnie postanowił go zwiedzić. Wypuszczono też z bagażnika lwy, co wzbudziło także niemałe zamieszanie. Wszyscy razem ruszyli do ogrodu, by tam się znakomicie bawić.

    Dzieci zasiadły na huśtawkach i korzystały też z karuzeli, a wszyscy grzecznie czekali w kolejce na swoją kolej. Lwom najbardziej spodobała się właśnie karuzela, aż postanowiły w ogóle z niej nie schodzić. Prezydent także nie miał ochoty opuszczać ogrodu, ale czekało na niego wiele obowiązków. Karolcia, Piotr, inne dzieci i lwy odprowadziły go razem do auta. Prezydent postanowił jednak zostawić swój czerwony samochód w ogrodzie. Miał on służyć dzieciom do codziennej zabawy.

    NIE BLEDNIJ, KORALICZKU! Gdy prezydent odjechał autobusem, Karolcia i Piotr doszli do wniosku, że nadszedł czas na obiad. Mama Piotra kazała im szybko biec do domu. W popołudniowej gazecie pojawiła się już informacja o tym, że ogród na Kwiatowej zostaje. Wspomniano także o niezwykłej wizycie prezydenta miasta, o lwach, słoniach i fokach i nowym, nieznanym gatunku zwierzęcia, jakie pojawiło się w zoo. Karolcia i Piotr byli bardzo zmęczeni i zagubieni. Sami nie wiedzieli, co o tym wszystkim sądzić i co wydarzyło się naprawdę.

    Ciotka Agata zrobiła już obiad dla wszystkich i nakryła do stołu, mimo iż powinna to zrobić Karolcia. Dziewczynka poszła umyć ręce przed jedzeniem i wówczas miała okazję, by zobaczyć, co się dzieje z koralikiem. Był już niemal zupełnie przezroczysty. Karolcia zastanawiała się, ile życzeń mu zostało. Dziewczyna z rozpaczą poprosiła koralik, by nie znikał i postanowiła, że musi być ostrożna, bo zapewne zostało jej już tylko jedno życzenie.

    Ciotka Agata podała na obiad zupę jarzynową, której Karolcia nie lubiła. Bohaterka chciała poprosić o inną, ale powstrzymała się, by koralik nie traktował tego jak życzenia. Ostatnia prośba musiała być bowiem wspaniała. Karolcia rozważała różne opcje, ale chciała to uzgodnić z Piotrem.

    ŻEGNAJ, KORALIKU! Dzieci spotkały się dopiero kolejnego dnia. Piotr zachowywał się, jakby zapomniał o wszystkim, co się działo i dopiero wspomnienie koralika przywróciło mu pamięć. Karolcia uświadomiła mu, że zostało im już tylko jedno życzenie. Bała się je zmarnować lub przez przypadek zażyczyć sobie jakieś głupstwo, jak znalezienie szczotki do butów.

    Karolci było żal koralika i obwiniała się za jego stan. Piotr cały czas zastanawiał się nad ostatnim życzeniem. Karolcia wspomniała coś o lalce, ale wycofała się z tego pomysłu. Piotr uświadomił ją, jak wiele dzieci wokół nich ma ogromne potrzeby i zmaga się z trudnościami. Rodziców Leszka nie było stać na rower dla syna, niektóre dzieci nie miały butów, a inne książek. Agasia marzyła o skakance, Dorota chciała mieć wrotki. Pani Leśniewska cierpiała przez reumatyzm i chciała wyzdrowieć. Wszyscy mieli swoje małe i duże marzenia. 

    Piotr w końcu przyznał, że chciałby zobaczyć, jakby to było, gdyby wszystkie marzenia ich sąsiadów się nagle spełniły. Karolcia przyznała, że to by było wspaniałe. Po chwili spędzonej na marzeniach Karolcia szeptem wypowiedziała swoje życzenie. Próbowała też zatrzymać koralik w swojej dłoni. Nagle jednak zaczęły dziać się rzeczy niespotykane.

    Leszek przejechał obok nich na nowym rowerze, a Agasia wyszła na podwórko skakać na ślicznej skakance. Ciotka Agata pojawiła się w nowym kapeluszu z kwiatami, a pani Leśniewska zbiegła po schodach zupełnie zdrowa. Pani Pieniążkowa nagle stała się właścicielką dziesięciu białych kotów, a Waldek dostał nową piłkę do siatkówki. Przed oknem dozorczyni wyrosły kwitnące grusze, a tatuś Karolci przyjechał do domu na skuterze.

    Mama Piotra trzymała ogromną paką książek, które zawsze chciała mieć, a mama Karolci przybiegła na podwórko, krzycząc, że wszystkie dzieci w szpitalu nagle całkiem wyzdrowiały, co było jej największym marzeniem. Cała okolica rozbrzmiewała radosnymi i zaskoczonymi okrzykami. 

    Nagle do Piotra podeszli ludzie o miedzianej skórze i czarnych włosach, które ozdabiały piękne pióra, a w ich rękach błyskały tomahawki. Przywitali się z chłopcem, a on pokazał im swój wigwam i powiedział Karolci, że to najdzielniejsi wojownicy ze szczepu Delawarów.

    Nikt nie miał czasu na wyjaśnienia, ponieważ wokół działy się coraz dziwniejsze rzeczy. Wreszcie grupka mieszkańców zmieniła na własną rękę nazwę ulicy z Kwiatowej na Szczęśliwy Zaułek.

    Karolcia i Piotr byli niezwykle szczęśliwi. Po twarzy dziewczynki spłynęła łza. Gdy chciała ją otrzeć, przypomniała sobie, że w dłoni trzyma koralik. Otworzyła ją, ale koralika już nie było. Zamiast tego widziała tylko małą kropelkę rosy, która stoczyła się na trawę. Karolcia i Piotr chcieli ją odnaleźć, ale nie udało im się to. Być może jeszcze ktoś kiedyś znajdzie niezwykły, błękitny koralik…


    Przeczytaj także: Karolcia - charakterystyka

    Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.