Epitafium to panegiryczny gatunek krótkiego utworu literackiego, który służy do umieszczenia na nagrobku osoby zmarłej. Wyewoluował jeszcze w starożytnej Grecji i przeszedłszy najróżniejsze przemiany istnieje do dzisiaj, choć nie jest już tak popularny.
Epitafium było z początku jedno- lub dwuwersowym podsumowaniem życia zmarłego, w którym najczęściej zawierał się jego zawód, jaki pełnił za życia, sposób w jaki umarł oraz przeważnie filozoficzne przesłanie, jakie pozostawić chciał potomnym, które rzeczywiście mogłoby do niego pasować. Można więc powiedzieć, że epitafium pełniło funkcję swoistego pożegnania zmarłego ze światem. Niekiedy jednak przybierało formę ostrzeżenia, a później również żartu. Epitafium stało się w późniejszych czasach niezależnym utworem literackim o charakterze elegijnym, tak samo jak treny. W podniosły sposób podsumowywały życie zmarłego oraz podkreślały wartość jego spuścizny dla potomnych. Czy jednak byłoby możliwe napisanie epitafium dla samego siebie?
Formą takiego eksperymentu na pewno mógłby być Wielki Testament Francoisa Villona, średniowiecznego poety, który w swoim dziele również rozliczał się z całym swoim życiem, przeczuwając nadchodzącą śmierć. Rzeczywiście to dzieło wydaje się czymś więcej niż pokorną spowiedzią grzesznika, który chce oczyścić się przed sądem ostatecznym ze wszystkich grzechów. Jest to również podkreślenie rangi życia Villona, który sam wydaje się być zadowolony ze swojego - być może ubogiego i nie zawsze szczęśliwego - życia, które jednak przeżył na własnych zasadach i nie musząc oglądać się na niczyje zakazy oraz nakazy.
Francois Villon niekiedy musi przymuszać się do żalu za niektóre wydarzenia ze swojego życia, choć czuje się czytając, że nie do końca jest to szczere. Można więc powiedzieć, że autor próbuje wystawić sam sobie laurkę za życie, które uważa za godne i wartościowe. Może potwierdzać to fakt, że w wielu fragmentach autor dzieli się radami, wynikającymi z jego bogatego życiowego doświadczenia (np. wówczas, gdy opisuje swoje spotkanie z sierotami). Towarzyszy mu zatem poczucie bycia w pewnym sensie autorytetem, choć w znaczeniu dość odległym tego słowa od tego, którym posługujemy się dzisiaj. Jest to zabieg świadczący o dość dużej pysze poety, jednak może wynikać również ze strachu, że nikt inny raczej nie wspomni go w pozytywny sposób po śmierci, więc chce opowiedzieć swoją wersję samego siebie póki ma na to jeszcze szansę.
Wielki Testament Francoisa Villona może być potraktowany jako pewnego rodzaju epitafium, choć warto pamiętać, że tego terminu używa się tu raczej w sensie metaforycznym. Epitafia istnieją nawet w literaturze współczesnej, choć ich forma zmieniła się na przestrzeni wieków i dzisiaj raczej nie zdobią grobowców, lecz są pełnoprawnymi utworami literackimi, nad których kunsztem i stylem możemy dyskutować. Dzieło Villona na pewno jest ciekawym przystankiem w takiej dyskusji, ponieważ prowadzi ją na nieznane dotąd tory.
Aktualizacja: 2024-02-06 19:57:14.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.