Napisz wywiad z Julianem Tuwimem na podstawie lektury Rany Julek!

Autor Inny
Autorką opracowania jest: Marta Grandke.

- Dzień dobry, szanowny panie Tuwimie. Jestem dziennikarką z lokalnej gazety i bardzo się cieszę, że zgodził się pan udzielić nam wywiadu. Niedawno zapoznałam się z pana losami we wczesnym dzieciństwie i muszę przyznać, że są one naprawdę fascynujące!

- Cóż, miałem wówczas skłonność do różnych eksperymentów i fascynowało mnie to, co nietypowe, dziwaczne czy osobliwe. Miałem też wielką potrzebę badania różnych rzeczy i sprawdzania, w jaki sposób one działają. Rodzice pozwalali mi na to, choć nierzadko wyniki tych eksperymentów sprawiały, że łapali się ze zgrozą za głowy.

- Tak chyba było w przypadku słynnego wybuchu?

- Tak, dokładnie tak, potem moje laboratorium zostało skonfiskowane. Miałem szczęście, że doszło do eksplozji poza mieszkaniem, bo wtedy moja matka by mi chyba nigdy nie wybaczyła. Tymczasem mnie ogromnie interesowały takie rzeczy, musiałem koniecznie wiedzieć, jak to będzie działać, co się wydarzy. Była we mnie ogromna ciekawość i głód wiedzy, wszystko mnie angażowało, zwłaszcza świat przyrody.

- I stąd się wzięły słynne zaskrońce w domu?

- Dokładnie tak. Swoją drogą ta historia nie miała szczęśliwego zakończenia, bo musiałem się ich pozbyć. Pewna pani odwiedzająca moich rodziców potwornie wystraszyła się węża, który wypełzł z terrarium i zwiedzał pokój. Nie pomogły żadne wyjaśnienia, dama dostała niemal histerii i wybiegła od nas z krzykiem. Po tej sytuacji gady dostały nakaz eksmisji. I tak szacowna dama już nigdy się u nas nie pojawiła, a za to ja skończyłem bez moich podopiecznych. Dziś wydaje mi się to niezwykle niesprawiedliwe, ale rozumiem też, co kierowało moimi rodzicami. Nie chcieli dopuścić do kolejnego takiego wypadku, a zwierzętom z pewnością lepiej się żyło na wolności.

- Z tego, co wyczytałam w książce, miał pan trochę problemów z nauką matematyki.

- To też prawda. Ze wszystkich przedmiotów tylko ona jakoś nie chciała się ze mną porozumieć. Na lekcji zaskakiwałem nauczyciela odpowiedziami oryginalnymi, ale niestety niezbyt poprawnymi. Owocowało to często złymi stopniami, które bałem się pokazywać rodzicom, bardzo im bowiem zależało na mojej edukacji. Słynna ucieczka do Ameryki, czyli do domu ciotki, była tego efektem. Ale cóż, na szczęście edukację zakończyłem, a wraz z nią lekcje matematyki i mam nadzieję, że już nigdy nie będę musiał do nich wracać.

- Absolutnie to rozumiem. To może na koniec opowie pan kilka słów o słynnej zatrzaśniętej szufladzie z wierszami?

- Do tej pory nie wiem, jak zgubiłem do niej klucz, który zawsze miałem przecież przy sobie. Było to przymusowe ujawnienie się z tworzoną poezją przed rodzicami i nie wspominam tego wydarzenia dobrze. Wolałbym to zrobić na własnych zasadach, zwłaszcza że moi rodzice na początku sądzili, że to tylko chwilowe zainteresowanie. Zdecydowanie lepiej czułbym się, gdybym mógł pokazać im wiersz wydrukowany w gazecie, a nie brulion pełen twórczości.

- Bardzo dziękuję za tę odpowiedź i za całą ciekawą rozmowę!


Przeczytaj także: Rany Julek! O tym, jak Julian Tuwim został poetą - problematyka

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem. Bardzo dziękujemy.