Pewnego ranka Kubuś Puchatek, jak zwykle otoczony miękkością swojej przytulnej norki, poczuł się inaczej niż zazwyczaj. Gdy tylko otworzył swoje małe oczka, w powietrzu zawisło dziwne uczucie, które na początku go zaniepokoiło, ale jednocześnie wprawiło w lekką dezorientację. Przez kilka chwil siedział na brzegu swojego łóżeczka, próbując zrozumieć, co jest nie tak. Wszystko wydawało się normalne – jego domek pachniał drewnem i starymi książkami, a zza okna dochodziły odgłosy lasu. Jednak coś wewnątrz niego było nie w porządku. Po dłuższym namyśle ze zdziwieniem odkrył, że dzisiaj, pierwszy raz w życiu, nie czuje głodu. Przez lata zawsze, dzień w dzień, budził się z nieodpartą potrzebą zjedzenia solidnego śniadania. Zwłaszcza miodu – jego ulubionego przysmaku, który zwykle wypełniał każdą myśl Puchatka od momentu przebudzenia. Dziś jednak nawet myśl o złocistym miodzie nie wywoływała w nim żadnych emocji. Zmartwiony i trochę przerażony, Puchatek nie wiedział, co to może oznaczać.
Zamieszany i zaniepokojony, mimo braku apetytu, postanowił spróbować zjeść choć odrobinę śniadania. Myślał, że może jeśli zacznie jeść, to głód wróci, a wszystko znów będzie normalne. Niestety, nawet kiedy usiadł przy swoim stole i zanurzył łapkę w słoiku z miodem, jedzenie wcale nie poprawiło mu humoru. Wręcz przeciwnie, zaczął odczuwać dziwny ból w brzuchu. Każdy kęs wydawał się ciężki, a myśl o jedzeniu przestała sprawiać mu przyjemność. Z minuty na minutę Puchatek czuł, jak popada w coraz głębszą melancholię. Zastanawiał się, co może być przyczyną tego nagłego nieszczęścia. W całym swoim życiu nigdy nie spotkał się z czymś takim – zawsze miał prostą filozofię: jeść miód i cieszyć się dniem. Teraz jednak nic nie wydawało się proste ani przyjemne. Po dłuższym zastanowieniu postanowił, że tylko Krzyś, jego najlepszy przyjaciel, może znaleźć odpowiedź na ten niecodzienny problem. To właśnie do niego postanowił się udać po pomoc.
Kubuś ruszył w stronę domku Krzysia, ale każdy krok wydawał mu się cięższy niż zwykle. Zazwyczaj spacer przez Stumilowy Las przynosił mu radość i spokój – zielone drzewa, śpiew ptaków i miękka trawa pod stopami działały na niego kojąco. Tego dnia jednak nic nie sprawiało mu przyjemności. Las, choć tak samo piękny jak zawsze, wydawał się Puchatkowi ponury. Nawet słońce, które zwykle ciepło go otulało, dzisiaj nie przynosiło mu ukojenia. Brzuch bolał go coraz bardziej, a on sam czuł się coraz bardziej zrezygnowany. Wszystkie jego myśli skupiały się teraz na jednej rzeczy – żeby jak najszybciej dotrzeć do Krzysia i prosić go o pomoc. Kubuś miał nadzieję, że jego mądry przyjaciel znajdzie jakieś rozwiązanie, bo sam nie wiedział już, co mógłby zrobić.
Gdy tylko Puchatek dotarł do domu Krzysia, wpadł do środka bez żadnych ceregieli, nie zwracając uwagi na zwyczaje czy uprzejmości. Jego stan emocjonalny był tak poważny, że natychmiast zaczął opowiadać, jak straszne rzeczy dzieją się z jego brzuszkiem i jak okropnie się czuje. Jego głos drżał, a oczy pełne były smutku. Krzyś, na początku, przyjął te opowieści z lekkim niedowierzaniem. W końcu Kubuś Puchatek, miś o małym rozumku, czasem miewał dziwne pomysły. Dlatego też, w ramach pierwszej próby, chłopiec podsunął mu ciastko, sądząc, że jedzenie przywróci mu dobry nastrój. Kiedy jednak Kubuś odsunął ciastko stanowczo, niemal oburzony, Krzyś zrozumiał, że coś jest rzeczywiście nie tak. Zaczął dopytywać swojego przyjaciela o to, co jadł poprzedniego dnia. W końcu odkryli, że Puchatek przed snem zjadł dwa całe garnki miodu – więcej niż zazwyczaj, co mogło być przyczyną jego dolegliwości.
– Chyba wiem, kto może nam pomóc - oznajmił chłopiec, po czym zabrał Puchatka do domu Mamy-Kangurzycy.
Krzyś po krótkim zastanowieniu postanowił, że najlepszą osobą, która mogłaby rozwiązać problem Kubusia, jest Mama-Kangurzyca. Była znana w Stumilowym Lesie jako osoba mądra, opiekuńcza i znająca się na wszelkich sposobach leczenia. Jeśli ktoś mógł pomóc Puchatkowi, to na pewno ona. Chłopiec nie czekał długo i szybko zaprowadził swojego puszystego przyjaciela do jej domu, mając nadzieję, że znajdą tam rozwiązanie.
Kiedy dotarli do domu Mamy-Kangurzycy, przywitała ich z typową dla siebie serdecznością. Uważnie wysłuchała Krzysia i Kubusia, notując w pamięci wszystkie objawy, które dręczyły misia. Na początku zaproponowała podanie tranu – starego i sprawdzonego środka, który często pomagał na różne dolegliwości. Jednak Krzyś, znając niechęć Puchatka do takich medykamentów, natychmiast zasugerował, że to nie zadziała. Wtedy Mama-Kangurzyca, odganiając się od rozbawionego Maleństwa, przygotowała szybko miętową herbatę. Puchatek początkowo patrzył na nią z pewną nieufnością, ale po chwili zdecydował się spróbować. Gdy tylko wypił herbatę, wsłuchał się w swój brzuszek i po dłuższym momencie wszyscy obecni mogli usłyszeć głośne burczenie. Ku radości wszystkich, Kubuś ogłosił, że ból minął, a on znowu jest głodny.
Po tej całej przygodzie, Krzyś z wdzięcznością podziękował Mamie-Kangurzycy za pomoc, a Maleństwo, które skakało radośnie wokół, otrzymało czułe pogłaskanie po głowie. Następnie razem z Puchatkiem wrócili do jego domku, gdzie Krzyś przygotował obfite śniadanie, pełne miodu. Kubuś, czując, że jego organizm domaga się nadrobienia wszystkich zaległości, z apetytem pochłonął wszystko, co znalazło się na stole. Oświadczył, że teraz, po zjedzeniu posiłku, czuje się znakomicie i nigdy nie był w lepszej formie. Krzyś, widząc swojego przyjaciela w tak dobrym nastroju i formie, odetchnął z ulgą, wiedząc, że wszystko wróciło do normy.
Aktualizacja: 2024-10-03 11:10:41.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.