Ostatnia scena Innego świata Gustawa Herlinga-Grudzińskiego to historia podsumowująca i zarazem wyłuszczająca cały sens tego dzieła. Sam autor stwierdził, że właśnie tam najdobitniej podkreśla różnicę między światem wolności i niewoli, oraz ostatecznie odgradza obie te wrogie sobie rzeczywistości.
Ostatnia scena Innego świata rozgrywa się w czerwcu 1945 roku w Rzymie. Dawny znajomy głównego bohatera, współwięzień z witebskiego więzienia, kończy opowiadać mu swoje wojenne i obozowe losy przy szklance wina. Znajdują się w pokoju hotelowym, zajmowanych przez Grudzińskiego, dochodzi popołudnie. Mężczyzna wyjawia przy tym straszliwą prawdę: aby przeżyć, złożył fałszywe oskarżenie na czterech Niemców z brygady budowlanej, gdzie zajmował stanowisko dziesiętnika. Mężczyzn rozstrzelano, jemu udało się jednak utrzymać dającą szansę na przetrwanie funkcję.
Teraz przychodzi do Grudzińskiego i prosi o tylko jedno słowo: "rozumiem". Wszyscy znajomi grodzieńskiego architekta już nie żyją, nikt prócz autora Innego świata nie zdoła też zrozumieć tego, dlaczego to zrobił. Ten jednak odwraca się, nie potrafi wypowiedzieć tych słów po kilku latach poza Jercewem. Znajomy w ciszy wychodzi. Grudzińskiemu przypomina ptaka z przetrąconym skrzydłem.
W scenie tej uwidaczniają się psychiczne rany, jakie rzeczywistość łagru pozostawia w ludziach. Postać grodzieńskiego architekta to osoba, która nie potrafi poradzić sobie z traumą tamtych doświadczeń, przede wszystkim jednak cierpi z powodu moralnego ciężaru swoich czynów. Mężczyzna zastosował w praktyce obozową zasadę przeżycia za wszelką cenę, to jednak nie daje mu spokojnie żyć. Usprawiedliwia swoją decyzję mrożącymi krew w żyłach warunkami. W Grudzińskim również osobie osadzonej, szuka zrozumienia stanowiącego zarazem swoiste rozgrzeszenie ze sprzeniewierzenia się człowieczeństwu. Dlatego prosi go tylko o słowo "rozumiem". Czuje bowiem że otaczający go wolny świat nie zrozumie go i oceni.
Grudziński jednak nie potrafi mu dać tego zrozumienia. Jako osoba przebywająca już od kilku lat na wolności stanowczo sprzeciwia się przenoszeniu moralności obozowej do rzeczywistości poza zoną. On również zdaje sobie sprawę, że te potworności będą dręczyć go do końca życia, stara się jednak przejść nad tym do porządku dziennego. Chodzi mu również o rozgraniczenie między nadrzędnym złem i dobrem. Chociaż nie może potępić architekta, człowiek może być bowiem tylko ludzki w ludzkich warunkach, zrozumienie dla jego postępowania narażałoby samego Grudzińskiego na utratę człowieczeństwa. Autor zostawił już inny świat za sobą, nie godzi się więc do niego w jakikolwiek sposób wracać.
Najbardziej enigmatyczne z całej sceny wydaje się porównanie wychodzącego architekta do ptaka ze złamanym skrzydłem. W rzeczywistości człowiek ten przypomina duchowo to ranne zwierzę. Jego lotny, ludzki duch został przetrącony przez amoralny czyn. Mężczyzna, niczym ptak-nielot, jest przez to uziemiony moralnie i może liczyć jedynie na samego siebie. Być może jego rana kiedyś się zrośnie. Tak jak Grudziński, wyprze ze świadomości najgorsze wspomnienia i pozwoli im powoli wyblaknąć do postaci odległego, ale mniej strasznego koszmaru. Zrośnięte skrzydło nigdy jednak nie pozwoli już ptakowi jego dusza wzbić się na wyżyny. Ciężar zaprzeczenia własnemu człowieczeństwu jest piętnem, z którym przyjdzie mu żyć do samego końca swoich dni. Będzie więc niczym pozbawiony możliwości latania ptak, powoli drepczący przez życie z poczuciem utracenia czegoś wielkiego, niezrozumiany przez "ludzki" świat.
Aktualizacja: 2022-08-11 20:24:00.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.