Władza i prawo stanowią podstawę dobrego państwa - rozprawka

Autor opracowania: Piotr Kostrzewski.
Autor Sofokles

Społeczeństwo to wymysł jedynie ludzki, towarzyszący mu od niepamiętnych czasów. Już pierwotne grupy łowców-zbieraczy musiały jakoś organizować swoje wspólnotowe życie, aby szczep nie uległ rozpadowi. Można się domyślać, iż organizowano pierwsze zakazy i nakazy zachowania, nad przestrzeganiem których czuwał przywódca grupy. Ludzie konsolidowali się około silnego, wzbudzającego respekt wodza, grupa z lepszymi prawami była zaś trwalsza. Z czasem sytuacja ulegała rozwojowi, szczep stawał się państwem-miastem a wódz królem. Niemniej nawet dzisiaj pierwotny schemat jest dostrzegalny. Władza i prawo stanowią podstawę dobrego państwa. Co jednak oznacza "dobre państwo" i czy wszystkie prawa przynoszą takie efekty? Co zaś z władcą? Co nadaje efektom jego poczynań skuteczność? Siła, autorytet czy porządek społeczny? Osobiście nie zgadzam się z powyższą teorią. Uważam, że podstawą dobrego państwa jest moralność, na której oparte muszą być władza i prawo. Powyższa teza udowodniona zostanie na podstawie trzech przykładów z literatury: Antygony Sofoklesa, Balladyny Juliusza Słowackiego i Władcy Much Williama Goldinga.

Grecy są bodaj najważniejszymi po Rzymianach eksperymentatorami w dziedzinie państwa, jakich zrodziła starożytna Europa. O ile jednak ci drudzy mieli swoistą obsesję na punkcie skodyfikowanego prawa, o tyle krajanie Peryklesa skupili się na władzy. Jak wiadomo, Grecy byli bardzo przewrażliwieni na punkcie tyranii. Pewien jej obraz oraz poglądy na życie polityczne państwa wyraził Sofokles w swojej Antygonie. Kreon (słowo to można tłumaczyć jako "władca") stanowi przykład rządów silnej ręki.

Człowiek ten jest sprawiedliwy, niemniej jego prawa są bardzo restrykcyjne. Wymaga również ich bezwzględnego egzekwowania. Porządek społeczny widzi w silnej władzy królewskiej, której autorytet musi pozostać niepodważalny. Jego prawom brakuje jednak moralności, co tutaj nazwane jest "prawem boskim". Kreon buduje więc porządek prawny, który zapewnia początkowo spokój na ulicach, ostatecznie jednak ściąga nieszczęście na jego rodzinę i grozi całym Tebom.

Co więcej, ostatecznie społeczeństwo tego polis również wyraża niezadowolenie nakazami króla. Sprawiedliwe prawo i silna władza mogą bowiem na pewien czas powodować zaistnienie porządku społecznego. Pozbawione moralnej podbudowy budują jednak nie państwo, a swoiste więzienie dla własnych obywateli. Kreon z króla został nieświadomie tyranem. Taka władza zawsze jest zaś pełzającą katastrofą.

Wydawać by się mogło, że Balladyna nie mówi wiele o stosunku władzy oraz prawa do stanu państwa. Diabeł jednak tkwi w szczegółach, tutaj leży zaś między wierszami. Jak wiadomo z utworu, państwo Lechitów rządzone było przez uzurpatora. Popiel IV swoim władaniem ściąga karę boską na państwo, ostatecznie zakończoną wojną domową. W wyniku działań Kirkora, Kostryna i Balladyny to ta ostatnia zostaje królową. Zamieszanie w państwie rodzi więc kolejną uzurpatorkę, która podczas koronacji wydaje wyroki.

Prawo Lechitów jest proste, podobne prawu Hammurabiego. Jest sprawiedliwe, choć pozbawione miłosierdzia. Nie ono jednak sprowadza tu największe nieszczęście na kraj, a władcy. Zdają się oni silni, choć niemoralni. Zdobywają bowiem władzę zdradą, co ostatecznie karane jest przez Kirkora i Boga. Samo zaś państwo ostatecznie pozostaje bez władcy, jego los pozostaje pod koniec dramatu niepewny. Można więc wysnuć wniosek, iż sprawiedliwe prawo nie uratowało państwa od upadku, zaś brak moralnych przywódców rozpętał tylko kolejne bratobójcze walki.

Ostatnim argumentem będzie Władca Much Goldinga. Stanowi on bowiem alegorię cywilizacji jako takiej, razem ze studium jej upadku. Chłopcy uwięzieni na bezludnej wyspie są w rzeczywistości ludzkością. Stają przed nią dwie drogi. Pierwsza to przywództwo Ralpha, druga Jacka. Ralph symbolizuje władzę opartą o zasady moralne, przywództwo "pierwszego pośród równych". Ustanawia prawa mające na celu porządek, ale i zachowanie człowieczeństwa przez chłopców.

Symbolem tego pierwszego staje się koncha. Jack zaś to barbarzyństwo, brutalne zatracenie wszelkich elementów cywilizowanych. Jest też w istocie tyranem, ma większą władzę od Raplha, powoduje ona jednak więcej spustoszenia niż pożytku. Przykład ten pokazuje, że władza oraz prawo same w sobie są ostoją cywilizacji. W niej zaś człowiek odróżnia się od zwierząt, powala prosperować nawet najsłabszym. Jednak są to jedynie narzędzia moralności, pewnych praw wyższych. Chłopcy znali je z życia poza wyspą i do momentu ich przestrzegania było dobrze. Odrzucenie ich sprowadziło grupę do roli barbarzyńców. Jack miał przy tym władzę, a nawet zdyscyplinowany oddział z chóru. Na nic się to jednak zdało, bez praw moralnych. Bez nich był tylko brutalnym plemiennym watażką.

Władza i prawo to elementy ustroju państwowego. Czym jednak jest państwo? To forma organizacji społecznej pewnej wspólnoty, zazwyczaj narodowej. Jest to więc pewien system, chroniący człowieka od chaosu barbarzyństwa. Pozwala dochodzić sprawiedliwości, nie zaś ciągłej zemsty, ogranicza bratobójcze walki. Bez nadrzędnej moralności szybko przemienią się jednak w obóz zamknięty dla własnych obywateli. W XX wieku widywano to zbyt wiele razy, Polska niestety również. Moralność zdejmuje z tego tandemu karb mechanicznego systemu i jego tyrańskiego strażnika. Pozwala mu służyć ludziom, którzy w danym państwie żyją.


Przeczytaj także: Hajmon – charakterystyka

Aktualizacja: 2022-08-11 20:23:11.

Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.