Portret Tadeusza Boya-Żeleńskiego, Stanisław Ignacy Witkiewicz (Witkacy), listopad 1928
Utwór Tadeusza Boya-Żeleńskiego nie posiada tytułu, dlatego jest znany pod incipitem „A kiedy przyjdzie...”. Przedstawia uczucia, związane z rozstaniem pary kochanków. Opisana sytuacja posiada odzwierciedlenie w biografii poety.
Spis treści
Wiersz został poświęcony Jadwidze Mrozowskiej, aktorce, śpiewaczce operowej, pisarce i podróżniczce. Poznała Boya-Żeleńskiego podczas występów w Krakowie. Bliżej związali jednak dopiero jesienią 1911 roku, gdy Mrozowska gościnnie grała w lwowskim teatrze. Poeta również przyjeżdżał wtedy do Lwowa w sprawach wydawniczych.
Mimo, że Boy-Żeleński był już wtedy żonaty, zauroczył się aktorką. Mrozowska miała powodzenie u mężczyzn, w swojej grze aktorskiej łączyła delikatność z pewnością siebie i zmysłowością. Boy-Żeleński spotykał się z aktorką w apartamencie u „George'a”, coraz bardziej uzależniając się psychicznie od swojej kochanki. W 1914 roku, poświęcił jej cały zbiór wierszy, zatytułowany „Markiza i inne drobiazgi”.
Poeta ciężko zniósł ślub Mrozowskiej z bankierem Józefem Toeplitzem. Aktorka przyznała jednak po latach, że Boy-Żeleński był jednym z najciekawszych mężczyzn, których poznała. Romans nie przetrwał próby czasu, ale para pozostała w przyjacielskich stosunkach.
Utwór składa się z dziewięciu czterowersowych strof. Liczba zgłosek w obrębie wersu nie jest stała. Wersy liczą od dziewięciu do trzynastu sylab. W wierszu pojawiają się rymy krzyżowe.
Utwór należy do liryki bezpośredniej, podmiot liryczny ujawnia swoją obecność. Świadczy o tym zastosowanie czasowników w pierwszej osobie liczby pojedynczej oraz odpowiednich zaimków („na cię patrzę”, „ja, brat twój starszy”, „ja ciebie pocieszę”, „wtulę twarz”). Pojawiają się także elementy liryki podmiotu zbiorowego, osoba mówiąca wypowiada się w imieniu swoim i ukochanej („popatrzmy”, „idźmy”, „nigdy dla nas jutro się nie ziści”, „może w nas pamięć dawnych chwil poruszy”). Ze względu na wątki biograficzne, podmiot liryczny można utożsamiać z autorem.
Warstwa stylistyczna utworu jest rozbudowana. Pojawiają się liczne apostrofy do ukochanej osoby mówiącej („Najmilsza moja!”, „To wiedz, najmilsza: ja jestem przy tobie”, „Biedna Córo Ziemi”, „A ty mi daj bajaj, o Szeherezado”), epitety („krwi młodej”, „melodię namiętną”, „smutne serce”, „śmiertelnym spazmie”, „misterium ważne”, „biedna Córo Ziemi”, „cudnych nocy”) i metafory („nigdy dla nas jutro się nie ziści”, „w poprzek stanie tajna Wola, co tkliwość mieni w podmuch nienawiści”, „kędy cię niesie Twych piórek zwiewność i krwi młodej tętno”, „popatrzymy sobie aż w samo dno duszy”). Zastosowano również powtórzenia („popatrzmy sobie w oczy długo, długo”) oraz anafory, dwie strofy rozpoczynają się słowem „leć”. Obecne są także wykrzyknienia („Najmilsza moja!”) oraz niedopowiedzenia („I wyje z bólu, i ze szczęścia płacze...”, „Leć...”, „Ja, brat twój starszy, ja ci błogosławię...”, „Popatrzymy sobie aż w samo dno duszy...”).
Utwór w poetycki sposób opisuje rozstanie dwojga kochanków. Podmiot liryczny wypowiada się w dramatyczny sposób, pożegnanie przysparza mu wiele cierpienia. Wie, że musi pogodzić się z losem, trudno mu ukryć żal. Nie znajduje odpowiednich słów, które mogłyby oddać jego uczucia, dlatego woli pożegnać się z kobietą wymownym spojrzeniem. Są w bliskich relacjach, dlatego jest pewny, że ukochana zrozumie, co myśli.
Osoba mówiąca jest przekonana, że takie jest jej przeznaczenie. Zrzuca winę za niepomyślny bieg wydarzeń na mityczne fatum, nieodwołalną wolę bogów („wiecznie nam w poprzek stanie tajna Wola”). Człowiek wydaje się więc bezwolną marionetką, która nie ma większego wpływu na własne życie. Ludziom pozostaje jedynie korzystanie z chwil szczęścia, zanim bezpowrotnie przeminą.
Podmiot liryczny opisuje swoją ukochaną. Jest to żywiołowa kobieta, pełna pasji i energii do działania. Mężczyzna nie jest zazdrosny, darzy ukochaną prawdziwym uczuciem, dlatego pragnie jej szczęścia. Chociaż on sam pogrąża się w melancholii, ma nadzieję, że kobieta będzie żyć pełnią życia. Jest przekonany, że jej smutek nie potrwa długo. Jest młodą kobietą, którą czeka jeszcze wiele szczęścia. Mimo miłości, osoba mówiąca nie idealizuje ukochanej. Wie, że spotkają ją chwile radości i smutku, słuszne decyzje oraz błędy i grzechy.
Podmiot liryczny chce, żeby kobieta pamiętała, że zostanie przy niej na zawsze. Być może nie będzie blisko w sensie fizycznym, ale wspomnienia nie pozwolą mu się oddalić duchowo i emocjonalnie. Rozstanie musi jednak zmienić ich relację. Podmiot liryczny z kochanka stanie się bratem. Wie, że wciąż będzie kochał swoją wybrankę, ale jego uczucia będą czyste, naznaczone troską, a nie namiętnością.
Osoba mówiąca sięga po symbolikę religijną, ocierając się o bluźnierstwo. Kobieta zostaje porównana do misterium, elementów religii, których nie da się wyjaśnić za pomocą poznania rozumowego. Podmiot liryczny obserwuje ją od lat, a jednak wciąż nie zdołał odkryć wszystkich jej tajemnic. Stawia się w roli kapłana, który może przebaczyć ukochanej wszystkie grzechy. Stwierdza, że otrzymał taką moc od Boga, ale z pewnością kieruje nim miłość. W imię uczucia jest gotowy zapomnieć o wszystkich krzywdach i pogodzić się z ukochaną, aby nie rozstawać się w gniewie. Chciałby zostać jej powiernikiem, któremu będzie mogła wyjawić swoje sekrety, nie obawiając się jego złości lub surowej oceny.
Podmiot liryczny nie traci nadziei na powtórne spotkanie z ukochaną. Jest wręcz przekonany, że kiedyś do niego dojdzie. Nie planuje, że stworzą związek. Ma jedynie nadzieję, że ich przyjaźń przetrwa próbę czasu, w przeciwieństwie do miłości. Każde z nich musi żyć dalej, ale chciałby pielęgnować ich więź, aby za kilka lat mogli spokojnie spotkać się i rozmawiać na każdy temat.
Podmiot liryczny porównuje swoją ukochaną do Szeherezady, bohaterki „Księgi tysiąca i jednej nocy”. Ma nadzieję, że gdy już się spotkają, ukochana będzie opowiadać mu rozmaite historie, podobnie jak Szeherezada, zabawiająca w ten sposób swojego męża, Szahrijara. Kobieta ocaliła swoje życie, oczarowując okrutnego sułtana kolejnymi baśniami. Podmiot liryczny ceni więc nie tylko urodę, ale przede wszystkim błyskotliwość i intelekt swojej ukochanej. Jest przekonany, że łączy ich więź, w której słowa są zbędne. Zamierza powitać kobietę w milczeniu, tak samo jak ją pożegnał. Jej spojrzenie sięga mu na „dno duszy”, co symbolizuje pełne zrozumienie. Podmiot liryczny, mimo cierpienia, podchodzi do rozstania w dojrzały sposób. Docenia chwile szczęścia, które przeżył i niepowtarzalną więź, łączącą go z kobietą.
Aktualizacja: 2024-06-25 19:22:53.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.