Jan Lechoń, fot: Autor nieznany, źródło: polona.pl
Wiersz Jana Lechonia „Modlitwa” został wydany w tomiku zatytułowanym „Srebrne i czarne” w 1924 roku. Był to ostatni zbiór poety wydany podczas dwudziestolecia międzywojennego. Utwory tego tomu mają melancholijny nastrój i zawierają przemyślenia autora na temat ludzkiej egzystencji.
Spis treści
Utwór ma formę nietypowej modlitwy, podmiot liryczny wyraża szereg próśb do Boga, które zostały przedstawione w metaforyczny sposób. Wiersz należy do liryki bezpośredniej, osoba mówiąca wypowiada się w imieniu zbiorowości wszystkich ludzi, pokładających nadzieję w stwórcy. Pojawiają się więc odpowiednie zaimki („porównaj nas zmęczonych”, „niebiosa ku nam nachyl”, „utop nas”, „posrebrzaj nas”, „nalewaj nas”).
Utwór ma formę rozbudowanego zwrotu do Boga, jest przykładem liryki inwokacyjnej. Obecne są więc liczne apostrofy do adresata („Gwiazd siewco i księżyców”, „O! Panie nad deszczami i Panie nad skwarem!”). Podmiot liryczny wymienia kolejne prośby do Boga, pojawiają się czasowniki w trybie rozkazującym. Osoba mówiąca zwraca się do stwórcy odważnie i bezpośrednio.
Wiersz ma budowę regularną, typową dla grupy literackiej Skamander, której członkiem i współzałożycielem był Lechoń. Składa się z trzech czterowersowych strof. Poeta zastosował rymy okalające (abba).
Utwór został napisany wyszukanym, metaforycznym językiem, pojawia się wiele środków stylistycznych. Obecne są liczne metafory („niebiosa ku nam nachyl i napój nas ciszą”, „utop nas w Twych światów bezmiernej głębinie”, „nalewaj nas powietrzem w błękitne przestworze”, „bladym uczyń nas rankiem, wschodzącym na niebie”, „oswobódź nas od duszy”). Zastosowano również porównania („posrebrzaj nas jak gwiazdy, rozpuszczaj jak morze”, „nastrajaj nas jak echo i słuchaj, jak ginie”). Plastyczności opisowi nadają epitety („milczącym obszarem”, „bezmiernej głębinie”, „błękitne przestworze”, „czarnej nocy”). Wypowiedź podmiotu lirycznego ma emocjonalny charakter, pojawiają się wykrzyknienia („O! Panie nad deszczami i Panie nad skwarem!”).
Osoba mówiąca zwraca się w utworze do Boga, który jest panem wszelkiego stworzenia. Wszystko na świecie należy do stwórcy, jest władcą gwiazd, księżyca, deszczu i upałów. Wszystko zależy od Boga, który panuje nad żywiołami, ma nieograniczoną kontrolę nad otaczającą człowieka rzeczywistością.
Podmiot liryczny jest zmęczony, jego życie wypełniają trudy i problemy. Prosi Boga o ukojenie w cierpieniu, tylko stwórca jest w stanie mu je zapewnić. Osoba mówiąca chce znaleźć się w niebiosach, gdzie panują cisza i spokój. Podmiot liryczny ma nadzieję, że Bóg uchyli nieba ludziom zmęczonym codziennością. Za wszelką cenę poszukuje wolności, wytchnienia od zmartwień i znużenia ciągłymi trudnościami.
Podmiot liryczny nie prosi jednak Boga o śmierć, chciałby zmienić formę swojego istnienia. Człowieczeństwo jest ograniczeniem, gdyż wiąże się z cierpieniem. Osoba mówiąca uważa, że inne boskie stworzenia są bliższe doskonałości, docenia piękno i harmonię natury. Podmiot liryczny chciałby znaleźć się bliżej natury, w czym dopatruje się odnalezienia upragnionej wolności. Uważa, że Bóg powinien traktować człowieka tak jak inne elementy wszechświata, które żyją w zgodzie z odwiecznymi prawami natury.
Podmiot liryczny chciałby otrzymać od Boga dary, podobne do srebra gwiazd na niebie. Marzy, aby stać się morskimi wodami czy szybować w przestworzach. Zazdrości powietrzu krążącemu w przestrzeni, które jest wolne i tworzy błękitne niebo, podziwiane przez uwięzionych na ziemi ludzi. Osoba mówiąca podziwia echo, nastrojone przez Boga i znikające w pustce. Stwórca wyznacza ludzki los, ale później musi puścić człowieka wolno, pozwolić mu podejmować własne decyzje. Ludzkość wymyka się boskiej kontroli, Bóg obserwuje jak człowiek podąża w stronę pustki, podobnie jak echo.
Utwór opiera się na kontrastach między zjawiskami natury i żywiołami. Podmiot liryczny zestawia ze sobą deszcze i suszę, niebo z ziemią i dzień z nocą. Osoba mówiąca podziwia nieustające następstwo kolejnych pór dnia. Codziennie rano wschodzi słońce, a obłoki przepływają na niebie, aby później mogły nadejść zmierzch i czarna noc. Podobnie wygląda życie każdego człowieka, które nie może trwać wiecznie. Ludzki los przypomina kolejne pory dnia, które muszą po sobie następować. Człowiek rodzi się, spędza beztroskie chwile dzieciństwa, następnie dojrzewa i wchodzi w wiek dorosły. Podejmuje wiele decyzji, ma swoje cele i dążenia, które motywują go do działania. Na końcu nieuchronnie każdego czekają starość i śmierć. Nieważne, jak wykorzysta się swoje życie, nadejdzie jego kres.
Podmiot liryczny jest człowiekiem zrezygnowanym, przechodzi kryzys wartości. Próbuje uwolnić się od wszelkich dążeń, nie tylko doczesnych. Nie widzi konkretnego sensu w ludzkiej egzystencji. Chciałby znaleźć wolność, marzy aby uwolnić się nawet od duszy i Boga. Zwraca się do stwórcy, a jednocześnie go odrzuca. Nie liczy już na zbawienie po śmierci, marzy, aby osiągnąć spokój i harmonię.
Aktualizacja: 2024-06-26 17:03:09.
Staramy się by nasze opracowania były wolne od błędów, te jednak się zdarzają. Jeśli widzisz błąd w tekście, zgłoś go nam wraz z linkiem lub wyślij maila: [email protected]. Bardzo dziękujemy.