Do Matki

O, Matko droga, Matko miła
Czemuś mi nigdy nie mówiła,
Siedząc przy małej mej kolebce,
Że życie łamie tak i depce?

Czemuś mej duszy przykazała,
By wszystkich ludzi ukochała
Tym świętym ogniem miłowania,
Co nie zna nic prócz przebaczania.

Pomny na wolę, Matko, twoją,
Ja im oddałem duszę moją,
By im świeciła w mrokach do dnia,
Jak złota gwiazda, lub pochodnia.

Ja im oddałem serce młode,
Całe swe szczęście i pogodę
I łez przelanych zdrój świetlany,
By w nim obmyli swoje rany.

A oni wzięli — patrz! i oto
Wrzucili serce moje w błoto,
Na drobne strzępy poszarpali,
Nad każdym strzępkiem się znęcali.

I wzięli duszę nieskalaną,
By ją obryzgać zdrad swych pianą,
By ją połamać, zdeptać całą,
Bo serca było im za mało.

Ty, Matko, śpij spokojnie w grobie,
Ja nie chcę mącić ciszy Tobie,
Tylko mi powiedz za co, za co
Wszyscy mi ludzie tak źle płacą?

Czytaj dalej: Śnieg - Zygmunt Różycki