Erotofizyka

Osiem­dzie­siąt dób śred­nich zwi­śnie w prze­szłość bez­ład­nie,
osiem­dzie­siąt dób śred­nich mi­łość twą ukrad­nie:
Mię­dzy wrzo­sem li­lio­wym, a na­szyb­nym, na­mroź­nym
Wek­tor ser­ca ko­łu­je ru­chem wciąż krzy­wo­droż­nym.

Sama sie­bie uprze­dzam, że przy­bę­dę spóź­nio­na
(Ak­cja rów­na re­ak­cji: trze­cie pra­wo New­to­na)
Pew­nie bę­dziesz ża­ło­wał róż wple­cio­nych w pa­cie­rze –
I rzu­ca­nych o zmierz­chu – i żeś ko­chał mnie – wie­rzę.

Lecz nie pra­gnę ko­niecz­nie li­czyć wspól­nych wie­czo­rów;
Z rów­nań uczuć wy­kre­ślę siłę twe­go opo­ru.
W ki­ne­tycz­nej mi­ło­ści kwit­nie bez – na­tu­ral­nie
Ale mnie to wy­star­cza: ko­chać cię po­ten­cjal­nie.

A gdy mi­łość ma za­cznie pęcz­nieć przy­spie­sze­nie
I za­cią­ży mi zbyt­nio w grud­niu mięk­kim zło­cie­niem,
Pój­dę so­bie na rów­nik poza si­na­we po­wie­trze,
Wszak tam ser­ce też waży mniej – na dy­na­mo­me­trze?!

6 grud­nia 1932

Czy­taj da­lej: Na zdarzenie z życia prywatnego – Zuzanna Ginczanka