Klechda o moim domu

Wczoraj wieczorem – pomyślcie tylko – mój dom był bardzo chory na serce,
Pana doktora nikt nie zawołał –
dom musiał, biedny, na zimnie sterczeć;
było dwadzieścia poniżej zera, – wietrzno – śnieżysto –
chłodno – dotkliwo –
(a sercem domu mego – ja jestem – :
zachorowałam na tkliwość)

Dom mój się wpatrzył w ulicę wkolną,
tak zadumliwie i tak głęboko…
Zrozumcie: wszak był chory na serce, więc chyba musiał czekać na kogoś,
i płakał ciągle –
i wzdychał ciągle,
jak gdyby w myśli miał czyjś tam obraz –
(a sercem domu mego – ja jestem – :
chciałam dla kogoś być taka dobra –)

A potem ktoś tam szedł koło domu; zaś dom nie wiedział, kto to być może
i już nie wiedział, na kogo czeka –
i miał gorączkę:
było mu gorzej –
Nikt nie zawołał pana doktora
dom musiał, biedny, na zimnie sterczeć
(a sercem domu mego – ja jestem – :
byłam w ogromnej, wielkiej rozterce)

A dzisiaj rano dom mój wyzdrowiał
i niepotrzebny mu był pan lekarz,
lecz go przechodnie mijali prędko: owiewał chłodem –
– bo już nie czekał –
a dzisiaj rano – piętnasty grudnia – mógł się ustroić flagą, jak w święta
(lecz sercem domu mega – ja jestem – :
i upieściłam dziś – obojętność –)

15 grudnia 1932

Czytaj dalej: Na zdarzenie z życia prywatnego - Zuzanna Ginczanka