Z nastaniem wiosny zakwitł bez;
Czekałam cię stęskniona,
W oczach mi drżały krople łez.
Serce się rwało z łona!
Lecz czas wszystkiemu znaczy kres,
I wiosna uleciała...
Nie było cię — przekwitnął bez,
Tęsknota pozostała.
Ja śniłam znów, że róży woń
Przynęty ma niezłomne.
Że o twą pierś mą oprę skroń
I tęsknic mych zapomnę.
Lecz przekwitł jaśmin — bledną już
Szkarłaty róż jaskrawsze...
Nic było cię w godzinę róż,
Ja kochani, tęsknię zawsze.
I przyjdzie jesień, zżółknie liść.
Wiatr jęknie, kwiaty posną;
Czyliż-byś wówczas ty miał przyjść.
Jeśliś nie przyszedł wiosną?
Na ziemię zimny padnie szron
I resztki życia zwarzy;
Lecz serce me, choć blizki skon.
O tobie zawsze marzy.