O jakbym chciał wyciągnąć me ramiona
W szeroki świat, ten pełen dziwów świat.
By zbiegła mi tu do drżącego łona
Najczystsza z złud, złuda mych młodych lat!
Ja do stóp jej skłoniłbym zwiędłe skronie.
I wiosny mej owiany błogim tchem, —
Jeszczebym raz uczuł, jak serce płonie.
Jak dusza śni młodzieńczym życia snem.
Miłość i pieśń, niech wielkie te potęgi
Przyspieszą takt serca mojego drgnień!
Niech jeszcze raz słoneczne widnokręgi
Obejmie wzrok, nim śćmi go wieczny cień!
Szczęśliwy ptak, zabity w chyżym locie.
Swobodny gość szerokich niebios stron:
Ja nie chcę mrzeć w zwątpieniu i tęsknocie,
Jam także ptak: niech ginę jako on!