Jeśli los zdarzy, że staniesz na chwilę
Nad trumną moją, gdy mnie śmierć zamroczy,
Nie drżyj przed śmiercią, nie złorzecz mogile.
Tylko zagasłe ucałuj mi oczy.
Ach! bo tak smętnie, długo, całe wieki
Patrzyły w ciebie, promieniu mój jasny,
Że jeśli martwe podniesiesz powieki,
W szklistych źrenicach ujrzysz obraz własny.
Łez nie roniłam, ani skarg daremnych,
Że los mi splątał pasmo życia złote;
Poeta, chyba ze źrenic mych ciemnych
Odgadłby życia całego tęsknotę.
Nikomu ból mój nic stanął na drodze,
Nikomu widmem snów błogich nic spłoszę;
Jako cień byłam i jak cicń odchodzę
Lecz, jeśli przyjść masz, o jedno cię proszę:
Zanim się skryję cicha między groby,
Niech żaden wieniec piersi mi nie tłoczy;
Nie chcę twych kwiatów, ni łez, ni żałoby,
Tylko zagasłe ucałuj mi oczy.
Kto wie, co w grobów kryje się zamroczach?
Nicość nas spotka? Czy duchowie bratni?
Niech więc uniosę na mych smutnych oczach
Twój pocałunek pierwszy i ostatni.