Chciałbym, by myśl ma w obrotach określnych
Zgasła jakoby przeżyta planeta;
Chciałbym, by liście z drzew mego uczucia
Spadły jak gromem rażone jaskółki.
Chciałbym, by w każdą istoty mej cząstkę
Ognie płomyki wpiły polipowe,
A wielki anioł o skrzydłach północnych
Stał u wezgłowia pochmurno i czekał...
O, chciałbym, siadłszy w głębokim fotelu,
Gdzieś pośród olszyn starego ogrodu,
Dumać, czerpając uczucia odrodzeń.
Słońce się chyli za stawy milczące,
A myśl ma płacze — jak wijolonczela,
W popołudniowym rozmodlona łkaniu.