Tu się zaczyna finał filmu
i powieść dotąd nieskończona.
Zgięci w fotelach krytych skórą
dźwigamy drogi na ramionach.
Drogi krzyżują się i plączą
jak siatka zmarszczek koło oczu.
Próżno szukamy na rozdrożu
szlaku co w cieniu lasów spoczął.
Co ma po bokach jasne stawy
i mocne dęby zrosłe z ziemią
góry zielonofiołkowe
i rzeki łuk jak srebrne strzemię.
Szlaku co szuka tak uparcie
dworu czy miasta wsi czy chaty
gdziebyśmy mogli wreszcie upaść
garścią
uschniętych
kwiatów.
Źródło: Poomacku, Teodor Bujnicki, 1933.