Godzina 2.45

A może teraz potrafię
w godzinę bardzo późną i wczesną zarazem
dopasować najtrudniejsze wyrazy
do najprostszej treści.

Rzeczy które się muszą dziać.

Jak powiedzieć słowami to co w mowę wrosło
i nie robić plakatu i rymów na szyld.
Może trzeba powierzyć się rzece i wiosłom
lub słuchać tylko gwizdów kwiczołów i wilg.

Czy dłonie zdjęte z wioseł dłonie które odrzuciły pióro
potrafią ująć mocno zamek karabinu?
Czy po plecach nie szmygnie strach płochliwym szczurem
gdy żółty gaz popełznie zdeptaną doliną?

Jakże będą płakały żony i kochanki
żegnając ukochanych zaszytych w szorstkie sukno.
Pierś ziemi i piersi poległych przeorzą ślepe tanki
by dobrze wiedział człowiek że jest tylko prochem i próchnem.

A może w ciasnem przejściu bezbronnej ulicy
zastąpi drogę salwa szwadronu policji
i z garści niepotrzebny wyśliźnie się kamień.

A może sen spokojny spłynie nam na oczy
litościwa śmierć starców otuli otoczy
nas niespokojnych nurków splotem chłodnych ramion.

Czytaj dalej: Modlitwa do Matki Boskiej - Teodor Bujnicki

Źródło: Poomacku, Teodor Bujnicki, 1933.