Alfabet był mętny, zawiły...
Niecierpliwił się łańcuch uczestników...
Za to jedna z rąk, bielsza od białych gwoździków,
drgnęła, nakryta ręką pełną siły.
Fluid ulatniał się niepostrzeżenie...
Stolik stanął i zamarł bez ruchu.
Z białej ręki w dłoń męską przeniknęło drżenie,
i przyszła miłość zamiast duchów.