1
Całujmy się, mój księżycu,
z dala od dziennego światła.
oboje jesteśmy obcy życiu,
umarli dla świata.
2
Oboje smętni w nocy,
w dzień niewidzialni,
błagający o spokój, o zamknięte oczy,
w wiecznej sypialni.
3
Z tęsknotą bez pamięci wznoszę ręce ku tobie,
szalona i chora...
Zastrzykiem srebrnej rtęci,
w obłocznych sanatoriach,
ulecz słoneczną chorobę!
4
Rosnę nisko pod tobą wyprężonym kwiatem,
w tajemnic moich mocnej, pachnącej koronie...
Tyś nigdy gorzkiej ziemi nie kochał, a zatem
tyś jeden po mojej stronie...
5
Jak ciężka lalka z trocin,
w twoim blasku pawim
zwisłam, przewieszona przez balkon.
za wielką jestem lalką by się mną można bawić,
o moi złoci!
6
Ciągnęliście mnie długo
za obcięte włosy,
od bramy do bramy...
Dziś, gdy mam tego dosyć, z księżycem się kochamy,
między pierwszą a drugą...
7
Molowy poszum drzew
przyznaje mi rację...
Świat jak trumienna suknia szarpie się i drze
w lecących kwiatach akacji...