Na krakowskim Rynku wszystkie dzwony biją.
Cisną się mieszczany z wyciągniętą szyją.
Na krakowskim Rynku, tam ludu gromada,
Tadeusz Kościuszko dziś przysięgę składa.
Zagrzmiały okrzyki jak tysięczne działa!
Swego bohatera wita Polska cała!
Wyszedł pan Kościuszko, w krakowskiej sukmanie,
Odkrył jasne czoło na to powitanie.
Odkrył jasne czoło, klęknął na kolana:
- Ślubuję Ci życie, Ojczyzno kochana!
Ślubuję Ci życie, ślubuję Ci duszę,
Za Bożą pomocą wolność wrócić muszę!
Nie stoję tu w srebrze, nie stoję tu w złocie,
Lecz w pogardzie śmierci, w staropolskiej cnocie!
A mówił te słowa w tak ogromnej ciszy,
Zdało się, że Pan Bóg tę przysięgę słyszy!
Zapłakał, zaszlochał naród dookoła,
Wstał Kościuszko, wstrząsnął krakuskę u czoła.
Zabłysła mu w ręku szabla poświęcona
- Niech żyje! - zawołał - Litwa i Korona!
I wzniósł ją oburącz w to jasne zaranie:
- Ogłaszam przed Niebem Narodu powstanie!
A głosy buchnęły wśród Rynku i grodu:
- Niech żyje Kościuszko, Naczelnik Narodu!
Ej, byłaż to chwila i święta i Boża.
Cała Polska drgnęła, od morza do morza!