Z obwiązaną leży głową
Nasza wdowa ciężko chora.
Przyjaciółka, pani Kopka,
Sprowadziła jej doktora.
Właśnie lekarz znakomity
Skrzypnął drzwiami od alkierza;
Obie damy szepcą zcicha,
Jedna drugiej troski zwierza.
— Pimpuś?... Ależ to zakała!
To skończony jest niecnota!
W życiu mojem nie widziałam
Rozpustnego równie kota.
— Co za ruchy! — Co za miny!
— A obyczaj! — A maniera!
— Czy uwierzy droga pani
Że on łapką nos uciera?...
— Co nagadam się, naproszę,
Wszystko jakby szło za płoty!
— Ach już niema nic gorszego,
Jak hodować cudze koty!
— Gdyby żył mój mąż nieboszczyk,
Oj dałby mu on naukę,
I pamiętne na rok cały,
Za dzisiejszą z stołkiem sztukę!
— Lecz cóż pocznę ja, niewiasta,
Delikatna słaba wdowa!.. —
Tu do oczu chustkę wznosi
Dobra pani Matusowa.
A tymczasem Łupiskórka
I Trojaczek niosą wodę,
Myją, czyszczą, zamiatają,
Byle tylko zatrzeć szkodę.
Naprzemiany inne kotki
Dają tamtym pomoc zwinną,
Bo tak właśnie, dzieci drogie,
W koleżeństwie być powinno.