Słowa jak krwawe cegły, ściśle jednoczę w całość,
Pomiędzy niebem a ziemią w przestrzeń otchłanną wpięty,
Spajam szczytowe ściany, pracą skupioną i dbałą,
Na rusztowaniu drewnianem, niby na krzyżu rozpięty.
Daleko mi już do ziemi, odchodzę piętro po piętrze,
Coraz to bliższy obłokom, coraz to bliższy aniołom,
Ludzie stąd coraz mniejsi, ptaki stąd coraz większe —
Układam bryłę na bryle twardym, człowieczym mozołem.
A gdy mnie skrzydło jaskółki zwiewną pieszczotą potrąci,
Gdy wiatr życzliwie podszepnie słowa najprostsze, tajemne —
Wówczas umieszczę u szczytu wieniec na wstęgach płynący,
Lub strzaskam głowę o asfalt, ciężko spadając na ziemię.
Źródło: Gałęzie, Lola Szereszewska, 1938.