Na szczycie samotnym

Tutaj się kończy cichych dusz włóczęga...

Stąd ciska słońce wszystkie tęcze w przepaść,
Tu się słoneczny wszelki twór wylęga,
Tu nie siadają orły, by w dół nie paść,
Gdy błyskawica skrzydła im tu spęta.
Wichr tu płaz marny i tu nie przychodzi;
Tutaj milczenia jest kolebka święta
I tu jest rafa księżycowej łodzi.
Tutaj jest kościół tych gwiazd, co się włóczą
I są bezdomne i blade z tęsknoty.
Tu z trwogi grzmoty milkną, co przed tuczą
Jak psy warczące biegą, gdy je złoty
Bicz archanielski z błyskawicy goni.
Tutaj, gdy słonce płonie w łun pożarze,
Cisza na trwogę rozpaczliwie dzwoni.
Tutaj anioły odbywają straże,
Kiedy jest nocą złota gwiazd ulewa.
Tu noc przychodzi i sinemi usty,
Milcząc, o słońcu dziwne pieśni śpiewa,
A chmury czarne na nią kładą chusty,
Mchy się wezgłowiem jej pod głowę kładą,
Az rano przyjdą zadumane zorze
I martwe oczy jej całują zdradą...

Tutaj się kończy cichych dusz włóczęga...

Tutaj się wszelkie zaczyna przestworze,
I tutaj leży najdziwniejsza księga,
W której są wszystkie tajemnice boże.
A ktoby księgę czytał, tenby wiedział,
Gdzie jest ta miłość, która nie jest męką,
Czemu żywotów jest śmiertelny przedział,
I czemu można mocną zburzyć ręką
To, co jest boże. Czemu wieczność zdradnie
Na twarz całunek judaszowy kładzie,
I czemu oto Pan żywoty kradnie,
Jak słodki owoc w urodzajnym sadzie,
Kiedy w północy, we mgle snów przychodzi
Jak wąż, żywotów nienasytny złodziej.
Czemu, kto księgę czyta, śmiercią zemrze,
Iże po boże tajemnice sięga,
Choć jest tak cichy Pan — jak zdrój, co szemrze,
I choć się miłość jego zwie potęga...
(A ktoby księgę otwarł — śmiercią zemrze!)

Tutaj się kończy cichych dusz włóczęga...

Tu nie przychodzi owa śmierć, co dzwoni
I jękiem dzwonów w mózg się strasznie wwierca,
I bije krzykiem w kość zapadłych skroni —
Tutajby pękły wszystkich dzwonów serca...
Tu się sam dławi wszelki krzyk na progu
I w głaz stężały, rzucony oddechem,
Na pierś samemu stoczyłby się Bogu,
śmiertelnym ciążąc mu na piersi grzechem.

Tutaj się kończy cichych dusz włóczęga...
Tutaj się słonce w wieczny sen położy,
Ostatnich błysków tu się urwie wstęga,
I tu Bóg umrze, gdy śmierć sobie stworzy.

Z tomu Połów gwiazd (1908)

Czytaj dalej: Pokój ludziom - Kornel Makuszyński