Penelopa

Napiąłem wszystką mocą łuk eurytesowy.
Cisza była, że serca tłukły o puklerze.
Mierzyłem długo ponad zalotników głowy,
Spode łba dziwnie patrząc, nie wiedząc, gdzie mierzę.

Aż jęknęła cięciwa, warknął bełt straszliwie,
W wiernej mej Penelopy godząc piersi blade...
Krople krwi łzami zwisły na mej strzały grzywie.
A jam prosił młodzieńce wszystkie na biesiadę.

Bowiem rade czynowi były moje dłonie,
Chociaż dusza się moja mym wzdrygnęła czynem...
Przeto wziąłem ze świeżych róż wieniec na skronie,
I piłem Penelopy krew z szumiącym winem.

To nie było szaleństwo! Albowiem kto grzeszył
Przeciwko krwi wołaniu i przeciw lat wiośnie,
Nie będzie się starością swoją świętą cieszył.
Niech nie pożywa słońca kwiat, co już nie rośnie.

A krew ma moc rozkazań większą niźli bogi,
Więc grzeszne jest męczeństwo w pustych pragnień męce;
Nierządna wiara, która nie gasi pożogi,
Gdy nią krew oszalała, lecz w snach kąsa ręce...

Lub tka płaszcze z purpury przetykane złotem,
By miał tułacz rozpustny czym okrywać ciało,
Ogniami żądz spalone u Cyrce, z powrotem.
Przeto dzisiaj ukarał grzech ten — strutą strzałą.

Czytaj dalej: Pokój ludziom - Kornel Makuszyński