Gdy żołnierski prosty pogrzeb przechodzi ulicą
I w takt stąpa rzesza zbrojna, w takt bagnety świecą,
Nagle w duszy mi się zrywa dziwna chęć i dzika:
Niech i po mnie zagra także wojskowa muzyka!
Już nie mogę dalej wytrwać w biednym życiu takiem,
Rzucę wszystko i ucieknę, zostanę żołdakiem.
Nadto mię dziś żalów nęka, nadto wspomnień boli
I na piersi mi się głowa opuszcza powoli.
Z żalów moich, trosk codziennych i ze zwątpień skrytych
Nadto mi się w sercu lęgnie gadów jadowitych.
Ni o sławę nie dbam marną, ni o pomnik z głazu...
Będę sobie żył bezmyślnie - i umrę od razu.
Towarzysze mię do ziemi, gdzieś przy drodze, złożą:
Rola, zlana krwią rycerską, będzie ziemią Bożą.
I zagrają marsz żałobny, muzyką mię spłacą...
Tak bym zginął, ale nic mam, nie mam ginąć za co.