Królewny

Nad ju­raj­ski­mi góry, na błę­kit­nym pa­sie,
za­wi­sa kłęb ob­ło­ków bia­ły, lek­ki, zwiew­ny;
z Ro­da­nu wiatr po­wsta­je ła­bę­dzi i śpiew­ny
i, jak ręka ko­bie­ca po lśnią­cym atla­sie.

suwa się po błysz­czą­cych bło­niach łąk i, zda się
leci w ja­kiś ba­jecz­ny kraj, w któ­rym kró­lew­ny
we mły­nach mie­ląc, nucą, a inne w pa­stew­ny
po­szły ogród - tam sta­do spo­koj­nie się pa­sie.

W taki to dzień Na­uzy­ka, kró­lew­ska dziew­czy­na,
uśmiech­nię­ta je­cha­ła prać płót­no nad rze­ką,
a po­tem je do słoń­ca ja­sne­go wy­su­sza;

w taki to dzień, czy so­bie przed­świat przy­po­mi­na,
czy za­świa­tów prze­czu­cie za­mglo­ne ma du­sza - -
jest ja­kiś kraj ba­jecz­ny... da­le­ko... da­le­ko...

Czy­taj da­lej: Lubię, kiedy kobieta... – Kazimierz Przerwa-Tetmajer