Olbrzymi, świetny kwiat — odurza mnie swą wonią,
Oślepia barwą, w sieć chwyta mnie swych gałęzi,
Próżno się wyrwać chcę: wszędzie mnie one gonią,
Gdziekolwiek jestem, sieć oplata mnie i więzi.
Lubieżny uścisk jej, jak ramion oplecenie,
Szkarłat ma krasnych ust, łon śnieżność kielich kwiatu,
Szmer liści, jako szept namiętny i westchnienie,
Podobna jego woń do włosów aromatu.
Czuję, jak serce me odrętwia kwiat olbrzymi,
Jak mózg wysusza mój, jak siły wchłania moje,
Wyssana ze mnie krew w kielichach jego dymi,
Lecz próżno z siebie chcę gałęzi strącić zwoje...