o cicha, jasna łąko, o zielona
łąko daleka,
ku tobie cisza smutna i zmęczona
z bagien i piasków posępnych ucieka,
wśród jasnej, cichej zieloności twojej
szukać spoczynku szukać niepamięci...
O jakaż czystość twych krysztalnych zdroi,
o jakże nęci twoja pogodna złocistość słoneczna;
o jakże koi
twa cisza wieczna...
o łąko jasna,
jako zagroda wydajesz się własna
tym, co na całej wszechziemskiej przestrzeni
głowy nie mieli gdzie skłonić znużeni.
Letejską zdasz się zbawienną krynicą
dla tych, co w duszy mając żar i płomień,
żądz swych szukali żywych uwidomień,
choć prędzej cienie swoich ciał pochwycą...
Tam - nie ma więcej czasu i przestrzeni,
tam światłoskrzydłe, przejrzyste i śpiące.
w łodziach, ze ściętych w kryształy promieni,
godziny wiszą w powietrza ogromie,
nie pnąc się więcej za jasnością w słońce,
ani ku nocy chyląc się krawędziom -
zaczarowanym podobne łabędziom
w promiennych łodziach wiszą nieruchomie...
Tam między polne
zioła i trawy, i gaje pachnące,
i lilie, srebrnym świecące się puchem,
czyste i białe chodzą dusze wolne,
czujące rozkosz najwyższą: być duchem.