Zdaje mi się, żem gdzieś dawno,
przed tysiącem wieków może,
mieszkał w kraju jasnym, ciepłym,
otoczonym w krąg przez morze.
Lekkim wiatrem wolno, sennie
kołysane długie liście
z drzew zwisały tam wysokich,
w słońcu mieniąc się srebrzyście.
Kędy spojrzeć, morze kwiatów
nieprzejrzane, nieskończone,
morze woni i kolorów
w którakolwiek spojrzeć stronę...
Tyle woni, że obłoki
odurzone od niej płyną
ponad ziemią wolno, sennie,
jasnych, ciepłych sfer głębiną.
Tyle daleko widać góry,
błękitnieją w sinej dali,
to się cofa wolno, sennie.
zda się, że woń w siebie wdycha.
Gdzieś daleko widać góry,
błękitnieją w sinej dali,
swe zielonozłote stopy
w ciemnomodrej kąpiąc fali.
W szafirowym, lśniącym niebie
słońce świeci się promiennie
i po morzu ciemnomodrym
blask rozlewa wolno, sennie.
Cicho w okrąg - - cichy spokój
śle pogodny uśmiech ziemi,
morzu, niebu... My oboje
w owej ciszy leżym niemi.
Najpiękniejszej z wszystkich kobiet
do mej piersi tuląc łono,
wolno, sennie płynę wzrokiem
w przestrzeń morza nieskończoną...