Banalna historia

Autor:

Zadzwoniła do niego rano,
Bardzo wcześnie, jeszcze przed ósmą.
W mózgu miała noc nieprzespaną
I ból, co na chwilę nie usnął.
W sercu miała ciężar rozpaczy.
Powiedziała: „Hallo, to ty?
Zaraz muszę się z tobą zobaczyć”.
1 po twarzy, do słuchawki, łzy.
Odpowiedział: „Co za awantura?
Nie mam czasu dziś przed obiadem,
Dobrze wiesz, że muszę iść do biura.
Uspokój się, nie lubię przesady”.
Powiedziała: „Jeśli nawet nie możesz,
To koniecznie przyjdź, bo“... — „Bo co?“
Zapłakała: „Boże! Boże! Boże!”
Rzucił: „Dobrze. Tylko nie płacz. No!”
Spotkali się w pustej cukierence.
Cukiernie rano są puste.
I puste jest serce dziewczęce,
Gdy je rozpacz przepełnia, nic więcej.
Przyszedł z miną na smutno szlachetną,
(Każdy z nas to umie, gdy chce);
„Kawa, czy herbata?” — „Wszystko jedno...”
„Może ciastko?” — „Dziękuję. Nie”.
„Co się stało?” Uśmiechnęła się blado:
„Co się stało? Nic... — „Więc dlaczego plączesz1”
„Plączę? Myślałam że się uśmiecham...
To tak trudno odróżnić czasem.
Ach, i mówić tak trudno, gdy słowa
Są te same, a czuje się różnie.
Ale ja ci zaraz powiem, wszystko powiem..."
— „Tylko proszę cię prędko, bo się spóźnię".
I zaczęła, jak wniebowzięta,
Jak w natchnieniu, chorobliwie, gorączkowo,
Dygotały nieszczęśliwe rączęta,
Kołysała się rozpalona głowa.
Nawet kelner poczuł litość dla niej
I pomyślał: „Coś tam złego jest.
Trzeba podać drugi cukier tej pani,
Bo jej kawa zgorzknieje od łez".
Co mówiła — ja nie wiem niestety.
Sądzę nawet, że to wszystko jedno.
Ale wy — wy, dziewczyny i kobiety,
Znacie dobrze tę mowę obłędną!
Gdy skończyła — spojrzała na niego
Jak pies zbity... wzrokiem oniemiałym...
— „Hm (powiedział) to nic nowego,
Już to wszystko sto razy słyszałem!"
1 tu nagle — błysk w oczach dziewczyny,
Jakby ktoś ją obudził — i powiada:
„A myślałam, że to mówię, mój jedyny,
Pierwsza!! pierwsza od początku świata!!!"
_ _ _ _ __ ________________
Teraz wszystko już wiemy. Naturalnie!
Bo cóż mogła innego uczynić
Jak do domu iść i najbanalniej
Małą kartkę zostawić w sypialni:
„Proszę nikogo nie winić".

Czytaj dalej: Do prostego człowieka - Julian Tuwim

Źródło: Jarmark rymów, Julian Tuwim, 1934.