Cóż to za zjazd niezwykły
Samochodów i karet?
Premjera? Bal? Reduta?
Może nowy kabaret?
Trąbią, krzyczą stłoczeni
Szoferzy i stangreci,
Policja gwiżdże, macha,
Ulica pędzi, leci.
Jaśnie pan, jaśnie pani,
Jaśnie państwa tysiące
Wyskakują z pojazdów
Zdyszani, w trwodze, gorączce.
Kto tylko żyw, ten bieży,
Ścisk, zator, tłumy bezbrzeżne,
Fraki, futra wspaniałe,
Cylindry, gorsy śnieżne.
Biegną damy plączące,
Gwiazdy ekranu i sceny,
Zawodzą, na alarm wrzeszczą
Samochodowe syreny.
Kardynałowi drogę!
Policja macha, gwiżdże,
Minister skarbu zemdlał,
— .Wody! policja! ministrze!
Pan premjer biegnie blady,
Rząd, władze, generalicja,
Dyplomatyczny korpus,
Magistrat, kler, policja.
Panowie z rad nadzorczych,
Prezesi banków, trustów
Z ogniem w oczach i w sercu,
W drgawkach nerwowych gestów.
Na szczyty anten włażą,
Krzyczą korespondenci,
Psy wyją do księżyca,
Nie wiedząc, co się święci.
Grzmi tłumu rosnącego
Nieustający grom,
I wszyscy na jedną ulicę,
I wszyscy przed jeden dom.
I wszyscy na jedne schody,
I wszyscy z burzą we krwi
Duszą się, depcą, tłoczą
.Wszyscy do jednych drzwi.
A rzecz się stała prosta,
Najprostsza rzecz na świecie:
Biedny, cierpiący człowiek
Tak ogłosił w gazecie:
_____________
Źródło: Jarmark rymów, Julian Tuwim, 1934.