Przeklęte miasto swe macki polipie
wyciąga wszędy, dusi mnie i dławi —
myszkuje, jakby na pogrzebnej stypie
tęczowych świateł ciągnąc ogon pawi — —
I krzyczy, jeśli żer jakiś popadnie
swem skamieniałem, cyklopowem okiem —
wydrze łzy twoje, skryte w sercu na dnie
i zmiesza z brudem, z plugawym rynsztokiem — —
O miasto! — Wzdłuż ulic widmowych perspektyw,
które się długim sznurem świateł roją
pomykam chyłkiem, cicho jak detektyw
za duszą twoją — —
U bram przystaję zamkniętych kościołów,
kędy obwiesie, dranie, drapichrósty
czatują w wnękach wierzejnych na połów,
kędy się widmo przesuwa rozpusty — —
I wszędy idę,
wypatruję skrycie
za twoją duszą
miasto! najbardziej ukochane z miast — —
Duszę za duszę i serce za serce!
Patrzę w lic twoich okropną ohydę,
z jaką plwasz krwawo w me słoneczne życie — —
Widzę, jak łzami źrenice twe prószą —
Szukam w rynsztokach pogubionych gwiazd — —
Dusza miasta, 1922