Żem piersią znowu do niebiosów przywarł
i żem znów zawisł jako klucz żórawi
nad otchłaniami błękitnej tęsknoty,
przeto-ś mnie napiął na gniewu cięciwie
jak grot zatruty, bym Twe ramię sławił
chrobrego Pana gromowych namiotów — —
Z łuku Twojego wyprysnę ze świstem,
smugą gwiazd błędnych nad światem przelecę:
we krwi się, w bólu i wce łzach oczyszczę
i jak ptak w arkę powrócę w Twe serce — —